Na inauguracyjny mecz Żukowian trzeba było czekać tydzień dłużej z uwagi na przełożenie pierwszego z zaplanowanych spotkań ligowych. Mimo tego opóźnienia był on premierowym spotkaniem o punkty wszystkich drużyn piłkarskich występujących pod sztandarem GKS Żukowo. Zawodnicy przystąpiliśmy więc do spotkania mocno skoncentrowani z wolą udowodnienia, iż są w stanie powalczyć w lidze o jak najwyższe miejsca.
Mecz z nieco mniej sławnym imiennikiem zespołu z Glasgow – Celticiem Reda zaczął się pomyślnie dla Żukowian. Drużyna grała piłką, starała się konstruować coraz to składniejsze akcje. Pierwszym ostrzeżeniem była akcja Jacka Basałygo, któremu jednak zabrakło nieco zimnej krwi w polu karnym. Wspomniany napastnik zrehabilitował się po niecałym kwadransie gry, umieszczając strzałem po ziemi piłkę w siatce. Tym samym piłkarz rodem z Ornety stał się strzelcem pierwszego historycznego gola dla GKS-u. Tymczasem pomysłem Celticu na grę były przede wszystkim "długie" piłki na rosłych napastników.
W tym okresie gry spadł ulewny deszcz. Do warunków tych szybciej dostosowali się gospodarze, którzy po złym wybiciu piłki przez Jarka Podgórnego doprowadzili do remisu. Zdobyta bramka była przedniej urody, bo została strzelona przewrotką. Nie podłamało to podopiecznych trenera Małolepszego i jedna z akcji przyniosła upragnione prowadzenie. Błąd stopera wykorzystał bardzo skuteczny w meczach sparingowych Żenia Adamonis, który po drodze minął jeszcze bramkarza. Na nieszczęście dla przyjezdnych tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego znowu stracili oni prowadzenie. Do piłki, która ugrzęzła w kałuży nie zdążył dobiec Jarek Podgórny i w wyniku powstałego zamieszania napastnik z Redy odegrał piłkę do niepilnowanego kolegi, który z łatwością bramkę. Pierwsza połowa zakończyła się\ remisem 2;2.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Żukowian. Po stałym fragmencie gry błąd w kryciu doprowadził do utraty trzeciej bramki i po raz pierwszy to „Celtowie” mogli cieszyć się z prowadzenia. Sytuacja ta zdeprymowała zawodników gości, którzy jednak za wszelką cenę dążyli do odwrócenia losów meczów. chcieli strzelać bramki. GKS przeprowadzał efektowne akcje, jednakże brakowało ostatniego podania lub nie udawało się wykorzystywać znakomitych sytuacji jak chociażby Danielowi Romanowskiemu, który strzelił w poprzeczkę. Na szczęście dla gości, niezawodny Żenia Adamonis precyzyjnym lobem wreszcie umieścił piłkę w siatce. Wydawało się w tym momencie, iż Żukowianie kontrolujący wydarzenia na boisku i stwarzający okazje strzeleckie nie przegrają tego meczu. Niestety w doliczonym czasie gry dośrodkowanie jednego z zawodników Celticu zostało zamienione na bramkę przy biernej postawie żukowskich obrońców i bramkarza. Po tej bramce sędzia pozwolił już jedynie na rozpoczęcie gry, po czym zagwizdał koniec spotkania. Radość Rudzian, złość Żukowian. Spotkanie pokazało że drużyna GKSu potrafi grać w piłkę ale i obnażyło nasze braki – słabą grę na przedpolu bramkarza, błędy w ustawieniu i kryciu niektórych obrońców. Już za tydzień czas do rehabilitacji...
Bramki: 0-1 Jacek Basałygo, 1-1 gospodarze, 1-2 Yauheni Adamonis, 2-2 gospodarze, 3-2 gospodarze, 3-3 Yauheni Adamonis, 4-3 gospodarze
Żółta kartka: Konrad Fijoł
Skład Żukowa: Podgórny – D. Adamonis, Szprengiel, Fijoł, R. Małolepszy – Romanowski, Pasek, Wesołowski, Kuźma (Szadaj) – Basałygo (Gałuch), Y. Adamonis; zmiany niewykorzystane: P. Małolepszy, Kamiński, Czepita, M. Sosnowski
Stadion Miejski w Redzie, sobota godz.17