W minioną środę piłkarze Cartusii ulegli wysoko w Jarocinie tamtejszej Jarocie 5:1. Przed meczem trener Andrzej Bussler uczulał naszych zawodników na uważną grę w obronie, szczególnie aby nie dopuszczali do stałych fragmentów gry wykonywanych w pobliżu bramki. Niestety już w 3 min. Marek Cirkowski fauluje zawodnika gospodarzy tuż przed narożnikiem pola karnego Cartusii. Rzut wolny i po głowie Cirkowskiego piłka wpada w samo okienko bramki Jarosława Krupskiego. Cartusia zaatakowała, ale jej ataki były rozbijane przez zawodników z Jarocina. Jarota groźnie kontratakowała. Po jednej z takich akcji w 45 min. dośrodkowanie w pole karne Krupskiego, rykoszet i piłka ponownie zatrzepotała w bramce gości. W odpowiedzi w doliczonym czasie pierwszej połowy Tomasz Bronner nie trafia niemal do pustej bramki. II połowa zaczęła się od dalszych ataków zawodników Cartusii, ale to Jarota znów strzeliła gola. Po niecelnym wyrzucie z autu Kordyla piłkę przejęli zawodnicy Jaroty i zakończyli akcję trzecim golem, a po kolejnych piętnastu minutach znów kontratak Jaroty został zakończony golem. Na 4:1 bramkę dla Cartusii zdobył Mirosław Mitura, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Marka Cirkowskiego. Jarota zdążyła jeszcze przed końcem meczu podwyższyć rezultat na 5:1. W ostatniej akcji meczu po wymanewrowaniu bramkarza do pustej bramki strzelał Cirkowski, ale z linii bramkowej piłkę wybił powracający obrońca Jaroty.
Jak relacjonował Tadeusz Orczykowski - kierownik kartuskiej drużyny - wynik nie był adekwatny do gry. Szybko stracona bramka, po czym odsłonięcie się Cartusii naraziło ją na groźne kontry.
W drużynie z Kartuz wystąpił już Piotr Karasiński.
Skład Cartusii w meczu z Jarotą:
Krupski - Klaman, Urbaniak Ż, Kupiec, Ciarczyński Ż - Cirkowski, Stencel, Kołc, Przybyszewski (Melaniuk) - Bronner (Kordyl), Karasiński (Mitura).
INFO: cartusia.pl