W derbowym spotkaniu czwartej ligi Start Mrzezino jedynie zremisował z Orlętami Reda.
Sobotni mecz od samego początku nie układał się piłkarzom Startu. Piłkarze z Redy znani są z dobrego zabezpieczania tyłów. Wskazuje na to statystyka - Orlęta straciły w lidze najmniej bramek. Tylko 10, podobnie jak GKS Luzino. Już w 20 min cofnięci na swoją połowę redzianie skontrowali atakujących gospodarzy i było 0:1. Gracze Startu musieli teraz 'gonić' wynik.
Po zmianie stron Start jeszcze bardziej przycisnął, za razem bardziej się odkrył. Stąd strata drugiego gola w 50 min. Agresywna gra mrzezinian skutkowała także czerwoną kartką (za dwie żółte) Jędrzeja Tojzy. Nerwy puściły też trenerowi Stefanowi Srokowi, który został przez arbitra wyproszony za ogrodzenie stadionu.
Huraganowe ataki bramki gości przyniosły efekt w 58 min, kiedy to Marek Rambiert strzelił gola po rzucie rożnym. Goście co raz częściej nie radzili sobie z atakami mrzezinian, stąd faul na Dubickim w polu karnym. Był on przez obrońcę Orląt ciągnięty za rękę i przewrócony. Sędzia podyktował jedenastkę, a pewnie wykonał ją Maciej Pliński. Radość miejscowych kibiców była ogromna.
- Pozostaje niedosyt, że to tylko remis - mówi trener Srok. - Chociaż przyznać trzeba, że Orlęta nieprzypadkowo są tak wysoko w tabeli. Trzeba to uszanować, ale patrząc na naszą przewagę i okazje strzeleckie zwłaszcza w drugiej połowie, żal tzrech punktów. W środę zagramy o zwycięstwo w zaległym meczu z Gryfem Wejherowo.
Bramki dla Startu: 1:2 Marek Rambiert 58, 2:2 Pliński 78-k.
START: Marzejon - G. Drzeżdżon, T. Świtała, B. Świtała - Tojza, Pliński, Pieper, I. Drzeżdżon (60 Matyjaszczyk), Lietzau (82 Kaczykowski) - M. Rambiert (60 Sz. Rambiert), Dubicki.