piątek, 22 listopada 2024 Imieniny obchodzą: Cecylia, Marek, Maur, Wszemiła
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
31-10-2008 16:14, dodał: Maciej Deling czytano: 676 razy

Union Hainaut Basket - Lotos PKO BP Gdynia 85:82

Katastrofa - tak można podsumować "wyczyn" koszykarek Lotosu PKO BP Gdynia. Podopieczne Jacka Winnickiego przegrały wygrany mecz! Niezwykle ważny mecz! Prowadziły z Union Hainaut różnicą nawet 22 punktów, ale w ciągu kilkunastu minut roztrwoniły przewagę i z Francji wracają na tarczy i z poczuciem niewykorzystanej szansy. A zaczęło się tak pięknie.

Gdynianki rewelacyjnie weszły w mecz, od początku praktycznie wszystko im wpadało. Pierwsza kwarta to absolutna dominacja wicemistrzyń Polski. Wynik otworzyła Ivana Matovic, trójeczką poczęstowała gospodynie Katia Snytsina, udaną akcją popisała się Emilija Podrug i było 7:1 dla Lotosu PKO BP Gdynia. Potem próbkę swoich możliwości dała Sabrina Reghaissia, której udane akcje pozwoliły na doprowadzenie do remisu 11:11, ale gdynianki szybko powróciły do swojej gry i w tej odsłonie załatwiły sprawę głównie rzutami za trzy punkty, po których rywalkom zwyczajnie opadały ręce. Dwukrotnie w ten sposób trafiła jeszcze Snytsina, raz Podrug i Marchanka, kilka punktów spod kosza dołożyła Ivana Matovic i po pierwszej kwarcie kibice Union Hainaut przecierali oczy ze zdumienia, bo gospodynie przegrywały 16:35.

W drugiej odsłonie już tak łatwo nie było, ale gdynianki cały czas kontrolowały sytuację i minuta po minucie powiększały przewagę. W 17 minucie, po kolejnym rzucie za 3 punkty Snytsiny prowadziły 49:27 i było to największe prowadzenie Lotosu PKO BP Gdynia w tym meczu. Od tego momentu było już coraz gorzej. Koszykarki z Gdyni, jakby przestały grać a Francuzki złapały wiatr w żagle, głównie za sprawą świetnej gry Beikes, Wambe i niesamowitej Reghaissy. W efekcie ostatnie 3 minuty drugiej kwarty Lotos PKO BP przegrał 3:12 i na dużą przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 52:39 dla gdynianek. 13 punktów przewagi pozwalało realnie myśleć o wygranej w tym meczu, wystarczyło tylko wyeliminować błędy popełnione w końcówce drugiej kwarty. Ale zadanie to okazało się niewykonalne, podopieczne Jacka Winnickiego nagle zgubiły gdzieś formę. 

Otwarcie trzeciej kwarty dla Union Hainaut w stosunku 8:0 (dwie trójki Nnamaki). Francuzki bardzo agresywnie broniły. Tak agresywnie, że Marchance zdarzył się nawet błąd 8 sekund. Potem była już równia pochyła. Na niespełna 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty Union Hainaut doprowadził do remisu (61:61, Reghaissa), by chwilę później objąć pierwsze prowadzenie w tym meczu. W całej kwarcie koszykarki z Gdyni zdobyły zaledwie 10 punktów (26 punktów Union Hainaut), ale tylko 2 z gry. Reszta to celnie wykonywane rzuty wolne.

Przed ostatnią odsłoną było 65:62 dla gospodyń. Zapowiadało to olbrzymie emocje i tak faktycznie było. Gdynianki poczuły, że to co z początku wydawało się niemożliwe, staje się faktem - zwycięstwo wymykało im się z rąk i zaczęły grać trochę lepiej. W 35 minucie, dzięki rzutowi za trzy punkty Marchanki był remis 71:71. Ale to Francuzki miały więcej atutów. Kluczowe wydarzenia dla wyniku tego meczu rozegrały się na półtorej minuty przed końcem Po przechwycie i punktach Marchanki było 81:78 dla gospodyń. W kolejnej akcji wicemistrzynie Polski bardzo dobrze broniły i wydawało się, że rywalki popełnią błąd 24 sekund, co było niezwykle istotne przy tak małej różnicy punktowej. Na ułamek sekundy przed końcem na rzut rozpaczy zdecydowała się Reghaissia, ale... została sfaulowana przez Alanę Beard.
Trener Winnicki aż złapał się za głowę. Przecież Reghaissia nie miała prawa trafić tego rzutu! Reprezentantka Francji wykorzystała trzy rzuty wolne, Union powiększył przewagę, której nie oddał już do końca, wygrywając ostatecznie z Lotosem PKO BP Gdynia 85:82.

Gdynianki przegrały na własne życzenie i po trzech kolejkach zajmują ostatnie miejsce w grupie C Euroligi. W gdyńskiej drużynie wyróżnić można jedynie środkowe. Emilija Podrug i Ivana Matovic rządziły pod koszami. Ta pierwsza zagrała chyba najlepszy mecz w swojej krótkiej karierze w Lotosie PKO BP Gdynia. Zdobyła 19 punktów na stuprocentowej skuteczności rzutów z gry, zebrała 8 piłek i zanotowała 2 asysty. Na przyzwoitym poziomie zagrała też Natalia Marchanka, choć rysą na jej grze jest 5 strat. Szkoda, że formy z pierwszej kwarty nie utrzymała Katia Snytsina. Widać, że ma ona spore możliwości, ale stabilizacja formy to podstawa. Po raz kolejny zawiodła Michelle Maslowski. 20 minut mało efektywnej gry to zdecydowanie za dużo dla tej zawodniczki. Tradycyjnie już epizod zaliczyła Jennifer Fleischer. To, że tak klasowa zawodniczka praktycznie nie gra jest tak samo zasługą dobrej formy grającej na tej samej pozycji Ivany Matovic, jak i katastrofalnej dyspozycji samej Fleischer. Jennifer musi się koniecznie obudzić, bo jak tak dalej pójdzie to w chlubnej historii gdyńskiej drużyny zapisze się pod hasłem "największe niewypały transferowe". Podobnie ma się sprawa z Maslowski. O tym, jak duży problem na obwodzie mają gdynianki najlepiej świadczy fakt, że przez 32 minuty na parkiecie musiała przebywać Alana Beard, która tego dnia nie była w najlepszej dyspozycji. Ale ją chociaż można usprawiedliwić. Alana w ostatniej chwili doszła do siebie po podkręceniu stawu skokowego, a poza tym w meczu z Union Hainaut trener Winnicki, szukając optymalnego zestawienia, ustawiał Alanę zarówno na pozycji numer 1, 2, jak i 3. Po tej porażce sytuacja Lotosu PKO BP Gdynia stała się bardzo trudna. W tabeli grupy C prowadzi UMMC Ekaterinburg, który po pasjonującym meczu i dogrywce wygrał z Ros Casares Walencja a na miejscach 2 i 3 są zespoły, które teoretycznie miały być outsiderami, czyli Union Hainaut i Jolly Sibenik. Ten ostatni zespół sprawił w ostatniej kolejce ogromną niespodziankę, wygrywając u siebie z ZVVZ USK Praga 76:70. Taki układ tabeli sprawia, że gdynianki będą musiały się wziąć ostro do roboty, by myśleć o awansie do fazy play-off. Następne trzy mecze w Eurolidze gdyński zespół rozegra we własnej hali. Już 6 listopada przy Olimpijskiej pojawi się rewelacyjny Jolly Sibenik.  


 


Union Hainaut Basket - Lotos PKO BP Gdynia 85:82 (16:35, 23:17, 26:10, 20:20)


Union: Reghaissia 21, Ngoyisa 13, Wambe 13, Nnamaka 13, Grgin Fonseca 9, Beikes 7, Stansbury 6, Kamba 2, Dieme 1


Lotos PKO BP: Podrug 19, Matovic 16, Beard 14, Marchanka 13, Snytsina 12, Leciejewska 3, Maslowski 3, Pawlak 2

Żródło: lotospkobp.pl
 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt