To już trzynaste zwycięstwo jakie odnieśli hokeiści Energi Stoczniowca w sezonie 2008/2009 i oby tak dalej. Tym razem gdańszczanie odprawili z kwitkiem GKS Tychy 3:0 (1;0, 2;0, 0:0).
Bramki:
1:0 Wojciech Jankowski as. Marek Wróbel, Mikołaj Łopuski (2.23)
2:0 Marek Wróbel as. Maciej Urbanowicz (32.28)
3:0 Josef Vitek (38.45)
Gdańszczanie kolejny już raz zdobyli gola „na otwarcie” meczu, już w trzeciej minucie po ładnej i dokładnej wymianie krążka, przez zawodników trzeciego ataku, najbardziej doświadczony z nich czyli Wojciech Jankowski zdobył pierwszego gola dla „Stoczni”. Później było nieco gorzej a to głownie za sprawa dużej liczby fauli i kar.
W drugiej tercji, gdańszczanie zagrali składniej przede wszystkim w ataku. Dzięki temu najpierw Marek Wróbel zdobył swoją pierwszą bramkę dla seniorskiej drużyny, a w 38 minucie kolejną do „kolekcji” dołożył Josef Vitek.
Z tyłu bezkonkurencyjny był Przemysław Odrobny, dzięki niemu utrzymywał się cały czas korzystny, dla gdańskiej ekipy, rezultat.
Mecz, na dobrą sprawę, powinien zakończyć się nieco wyższym zwycięstwem gospodarzy, jednak gdańszczanie w ostatnich 20- minutach nie wykorzystali kilku idealnych wydawałoby się sytuacji, kiedy umiejętnie kontrowali chaotycznie atakujących tyszan.
„Po ciężkim boju wygraliśmy, po prostu byliśmy dzisiaj skuteczniejsi. Zdawaliśmy sobie sprawę że będzie to ciężki mecz przecież graliśmy z wicemistrzem Polski, z drużyną o dużym potencjale, począwszy od bramkarza, skończywszy na napastnikach jak Parzyszek, Bagiński czy Bacul. Musieliśmy być bardzo skoncentrowani. Przede wszystkim myśleliśmy o obronie ale w ataku też sobie radziliśmy. Naszym zadaniem była gra pressingiem. W pierwszej tercji nam to zupełnie nie wychodziło, było dużo chaosu, niecelnych podań, graliśmy +kupą+, popełnialiśmy dużo błędów. Na szczęście mieliśmy z tyłu Przemka Odrobnego, który spisywał się bez zarzutu. Praktycznie jedna zaczepna akcja, podanie krążka od kija do kija, wyjście z własnej tercji, Łopuski do Marka Wróbla, Marek do Jankowskiego i w końcu Wojtkowi udało się strzelić bramkę, bardzo ładną zresztą. Miał jeszcze dwie tak zwane setki ale Arek Sobecki wykazał się znakomitym refleksem.
Od drugiej tercji nasza gra wyglądała już bardzo dobrze, było szybkie tempo akcji, one się zazębiały, przestaliśmy faulować i efektem były dwie bramki oraz prowadzenie 3:0. W szatni przed trzecią tercja powiedzieliśmy sobie, że nie ma żadnej obrony Częstochowy. W trzeciej tercji dalej graliśmy swoje, na cztery ataki, tutaj ukłon w kierunku tej czwartej formacji, ten czwarty atak miał za zadanie głównie grę defensywną, żeby zawodnicy z pierwszych trzech piątek mieli więcej sił i to nam się udało dlatego jestem zadowolony, przypomnę, że na środku grają z konieczności i Tomek Ziółkowski i Marek Wróbel, są to nominalni skrzydłowi tym bardziej to cieszy, że ci 19-latkowie radzą sobie bardzo dobrze" - powiedział po meczu trener Henryk Zabrocki.