Nie doszło do czwartoligowego meczu derbowego pomiędzy Startem Mrzezino a Gryfem Wejherowo. Działacze Pomorskiego Związku Piłki Nożnej odwołali sobotnie spotkanie w piątek ok. godz. 16.30. Poszło o weryfikację boiska. W Mrzezinie twierdzą, że ją mają. W Gdańsku nic o tym nie wiedzą.
- Tu się kręci niezła afera - mówią w Mrzezinie. - W piątek wieczorem piłkarze zaczęli dzwonić do trenera, czy mają po co przyjeżdżać na mecz. Wtedy okazało się, że w internecie napisano o odwołaniu spotkania.
Władze związkowe, w piątek po południu, zadecydowały się nie wysyłać obsady sędziowskiej do Mrzezina.
- Powiadomiliśmy także działaczy z Wejherowa, że nie ma sensu aby jechali na mecz - mówi Henryk Klocek, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. - Działacze Startu, aby otrzymać licencję na grę w czwartej lidze, zgłosili do rozgrywek boisko w Żelistrzewie. Tam mieli grać dopóki nie zostanie pozytywnie zweryfikowane boisko w Mrzezinie.
Prezes Klocek twierdzi, że władze związkowe jeszcze do piątkowego popołudnia czekały na potwierdzenie porozumienia Startu z Gryfem, aby mecz rozegrać w Wejherowie.
- Do czasu połączenia czy fuzji Gryfa z Kaszubami Połchowo tuż przed rozgrywkami, nasza współpraca z wejherowianami była bardzo dobra - przyznaje Marek Bieszke, wiceprezes Startu. - Teraz jednak odmówili rozegrania meczu na swoim stadionie.
Mrzezinianie o meczu z Gryfem dowiedzieli się niedawno. Pierwotnie związek rozesłał terminarz, w którym nie było ani Kaszub Połchowo, ani Gryfa. Mrzezinianie w drugiej kolejce mieli pauzować, a grać przed swoją publicznością zaplanowane było na 23 sierpnia z Wierzycą Starogard.
- Do tego czasu spokojnie przygotowalibyśmy trybuny z siedziskami - mówią w Mrzezinie. - Niestety, zostaliśmy jak i inni zaskoczeni dokoptowaniem do rozgrywek Gryfa Wejherowo. Podjęliśmy więc z nimi negocjacje, a po fiasku rozmów, przyspieszyliśmy prace nad budową trybun.
W sobotę dwie części trybun były wylane betonem. Po jednej stronie przygotowano sto siedzisk dla kibiców gości. Niepotrzebnie.
- Dopóki nie będzie pozytywnej weryfikacji boiska, w Mrzezinie czwarta liga nie będzie rozgrywać spotkań - stanowczo podkreśla prezes Klocek. - Jeszcze w piątek specjalnie pytałem Jerzego Krygiera czy jest weryfikacja. Powiedział, że nie.
Z kolei mrzezinianie pokazują weryfikację z 4 sierpnia podpisaną przez... przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa i Weryfikacji Boisk PomZPN, pana Krygiera. Wyraźnie jest tam mowa o czwartej lidze i grupach młodzieżowych. Nie dość tego, działacze Startu posiadają też fakturę z 7 sierpnia za wystawienie weryfikacji na kwotę 200 zł - tyle właśnie kosztuje zweryfikowanie czwartoligowego boiska.
Prezes Klocek i Henryk Zieńczuk, przewodniczący Wydziału Gier i Ewidencji PomZPN nic o tym nie wiedzą.
- Pan Krygier potwierdził, że weryfikacja jest tylko do Klasy Okręgowej - tłumaczy Henryk Zieńczuk.
W Mrzezinie swoje dwa mecze ligowe rozegrała już gościnnie drużyna Eko-Prod Szemud. Sędziowie za każdym razem dopuszczali do spotkania, po zapoznaniu się z weryfikacją boiska. Tyle tylko, że sędziowie zgadzali się na rozgrywanie meczów na podstawie wspomnianej już czwartoligowej weryfikacji.
- Wysłaliśmy powiadomienia o miejscu i terminie meczu do okręgu i do wejherowskiego klubu - mówi Stefan Srok, trener Startu. - Czekaliśmy do ostatniej chwili i nikt nas o jego odwołaniu nie powiadomił. Ani jednego telefonu, żadnego faksu, nic. Dla nas sprawa jest prosta. Czekamy na walkower, który da nam trzy punkty.
- Działacze Startu na budowę trybun mieli cały rok - przypomina prezes Klocek. - Cały czas nas zwodzili, to za zimno, to deszczowo... Ciągle były narzekania i skargi innych drużyn, że w czwartej, najwyższej lidze na pomorskim szczeblu tak nie można. No chyba, że w Mrzezinie w ogóle nie chcą grać.
- Pierwszy raz w mojej piłkarskiej przygodzie spotkałem się z tym, że klub nie został powiadomiony o odwołaniu meczu - mówi Daniel Dubicki, napastnik Startu z pierwszoligową przeszłością. - Każdy z piłkarzy zrezygnował z weekendowych przyjemności, spotkań ze znajomymi. A tu wychodzą takie numery. Myślę, że wyniki powinny być rozstrzygane na boisku, a nie poza nim. Zwłaszcza, że za dużo ostatnio dzieje się złego wokół piłki w naszym kraju.
Piłkarze Startu w sobotę, równo o godz. 18 stanęli na środku swojego boiska. Sami, bez sędziów i bez drużyny gości. Towarzyszyli im jedynie wierni kibice i... zielony stolik na zielonej murawie.
Info: puck.naszemiasto.pl