Brak kilku podstawowych zawodników Orkana Gdynia mógł sugerować, że to gospodarze są faworytami spotkania.
Jednak od pierwszych minut to goście byli stroną dominującą. Gospodarze co prawda przeprowadzali ataki, jednak nic z nich nie wychodziło. Rozgrywający dobre zawody bramkarz Orkana Leszek Wnuk nie dał się zaskoczyć strzałom z dalszej odległości i pewnie wyłapywał dośrodkowania.
Na początku drugiej połowy gospodarze, którym zwycięstwo było potrzebne jak powietrze, rzucili się do ataku.
Dobrze jednak radziła sobie obrona Orkana odbierając piłki i uruchamiając pomocników.
Po jednym z takich odbiorów piłka trafiła do Dariusza Kasprzyka, a ten fantastycznym prostopadłym podaniem niemal przez całą połowę uruchomił Adama Gniadeckiego który znalazł się sam przed bramkarzem i pewnym strzałem skierował futbolówkę do siatki.
Od tego momentu Orkan zaczął grać bardziej defensywnie, czekając na kontry. Często do akcji podłączali się boczni obrońcy: Maszota i Stępkowski. Przyniosło to korzyść w postaci drugiej bramki. Długą piłkę ze środka pola zagrał Robert Rynkowski, błąd popełnił obrońca gospodarzy źle przyjmując piłkę, przejął ją Gniadecki, położył bramkarza i zdobył drugą swoją bramkę w tym meczu. Pomimo naporu gospodarzy taki wynik utrzymał się już do końca.
Info: orkangdynia.za.pl