Młoda drużyna MKS Władysławowo w poprzedniej kolejce (wygrana 4:0 z Koroną) wlała w serca swoich kibiców nadzieję na coraz lepszą grę. Do szarej rzeczywistości sprowadzili władysławowskich kibiców zawodnicy rezerw rumskiego Orkana.
Początek meczu był naprawdę udany, już po kwadransie gry gospodarze objęli prowadzenie po bramce Tomasza Grappa. Wraz z upływem czasu zarysowywała się przewaga przyjezdnych, którzy na kilka minut przed przerwą wyrównali, a w chwilę później mogli już prowadzić. Na szczęście nie wykorzystali sytuacji "sam na sam" z bramkarzem MKS-u. Jak głosi stare przysłowie "co ma wisieć nie utonie", gra drużynie z Władysławowa wyraźnie nie szła, niektórym zawodnikom piłka zaczęła najwidoczniej przeszkadzać. Dla nich mecz już mógł się skończyć. Przez ostatnie 30 minut spotkania na boisku dominowała już tylko drużyna Orkana, przyjezdni w tej części gry zapisali na swoim końcie 3 bramki.
Ich zwycięstwo 4:1 nie było przypadkiem, w tym dniu byli wyraźnie lepsi. Trochę dziwi fakt, iż tak młody zespół jakim jest MKS nie ma sił już po półgodzinnej grze. Czyżby się przetrenowali dzień wcześniej? Tak słabą postawę w meczu można tylko wytłumaczyć brakiem kilku podstawowych zawodników. Może w następnym będzie lepiej.