W naszej A-klasie jak zwykle dzieje się najwięcej. W tej kolejce lider MKS Władysławowo podejmował zespół Orkana Gdynia. Padł remis 0:0 i tylko tyle za 40 lat będzie się wiedzieć o tym meczu, ale jeśli nasz KIBOL przetrwa te 40 lat, to przyszli kibice będą wiedzieli nieco więcej. Podczas tego dość wyrównanego spotkania sędzia jak to sędzia mylił się wiele razy, trzeba mu oddać iż robił to sprawiedliwie - raz na jedną, raz na drugą stronę.
Jedną zaś sytuację, i to bramkową, sknocił ewidentnie (to jest moja opinia, wcale nie trzeba się z nią zgadzać). Sytuacja działa się w drugiej połowie. Przy uderzeniu z około 12 metrów jednego z zawodników Orkana piłka wpadła do bramki i odbiła się od WEWNĘTRZNEGO słupka i wypadła z niej na pole karne. Zrobiła to na tyle szybko, że sędzia liniowy tego nie zauważył. Zauważył to za to jeden z obrońców MKS-u, który wziął piłkę w ręce (na polu karnym) myśląc już o umieszczeniu jej na środku boiska. Sędzia jednak miał inne zdanie i po krótkiej rozmowie z liniowym zarządził rzut sędziowski. Ale jaja. I tak oto do Gdyni pojechał tylko jeden punkt zamiast trzech. No cóż zdarza się ;)
Ta sytuacja zasługuje na JAJO SEZONU o ile taką klasyfikację ktoś prowadzi.
A swoją drogą podobne gafy zdarzają się na dużo większych imprezach... i też to jakoś przechodzi.
W innym spotkaniu, które poziomem piłkarskim nie raziło Korona Żelistrzewo walczyła z rezerwami Kaszub Połchowo. Kaszuby do przerwy wygrywały 2 bramkami i jeszcze na kwadrans przed końcem utrzymywały tą przewagę. Nagle zawodnicy Korony coś sobie przypomnieli i w ciągu 15 minut rozpracowali cały mecz. To jest oszczędność sił. Jedni kopią i gryzą przez 75 minut, a drugim starcza kwadransik. Korona strzeliła 3 bramki i wygrała 3:2.
Takie cuda najczęściej zdarzają się właśnie w A-klasie!