Meczem 15 czerwca na wyjeździe z Echem Biesowice piłkarski sezon zakończyła drużyna seniorów Pogoni Lębork.. Rozgrywki w Słupskiej Klasie Okręgowej - potocznie zwanych piątą ligą - przyniósł Lęborkowi awans do IV ligi. Awans tym bardziej cenny, że nastąpił w pierwszym sezonie po spadku. W ostatnich siedmiu latach seniorzy po dwa lata spędzali w okręgówce nim awansowali wyżej. Tym razem był to tylko rok.
Zespół Pogoni prowadzony przez młodego i ambitnego trenera Sobiesława Przybylskiego nie miał zbyt wiele czasu by się zgrać, a kadra znacznie różniła się od tej przed spadkiem. Mimo to, wyniki były obiecujące. Trzeba przypomnieć wygraną w Człuchowie z Piastem 1:0 i remis w Lęborku, dwukrotne wygrane ze Skotawią, która przecież pozbawiła faworytów wielu punktów, czy efektowne rozpoczęcie wiosny w Trzebielinie, gdzie lęborczanie wygrali z Diamentem 5:0. Do tego awans do IV rundy wojewódzkiego Pucharu Polski i mecz z Kaszubią Kościerzyna minimalnie przegrany 2:1. Na półmetku Pogoniści zajmowali pewną pierwszą lokatę i gdy wydawało się, że awans jest w kieszeni pojawił się kryzys. Porażki z Bruskowem i Jantarem, remis z rezerwami Gryfa napsuły nieco nerwów kibicom Pogoni. Na szczęście drużyna się otrzepała i pokazała piorunująca końcówkę wygrywając pięć ostatnich spotkań. Słabsze wyniki w środku wiosny pozbawiły zespół pozycji lidera. Ostatecznie do IV ligi Pogoń weszła z drugiego miejsca za drużyną Piasta Człuchów, od której dzielił tylko jeden punkt.
W kadrze, oprócz trenera Przybylskiego, pojawili się nowi zawodnicy. To, że Sylwester Ilanz potrafi strzelać gole było wiadomo. I choć wiosną miał gorszą formę, to w sezonie zdobył dla Pogoni w sumie 27 bramek. Drugi w kolejce Rafał Morawski, ustawiany w pomocy i czasem z konieczności w defensywie zdobył 13 goli. To był udany rok tego skromnego piłkarza z Gdyni. Seniorskiego szlifu nabrał młody Jakub Żmudzki, a starszy o rok brat Bartek po powrocie z wypożyczenia z Gryfa Słupsk pokazał się z bardzo dobrej strony. W bramce zespół mógł liczyć na wzór sumienności - Michała Skrzypczaka, który z kolei na plecach czuł oddech Dominika Czekirdy. Swoją jakość potwierdziła również obrona. Tutaj można było podziwiać niezawodnego Oskara Jasińskiego i Kamila Gapskiego, którego ostra gra jest wizytówką. Niestety gra dwóch stoperów wiązała się z dużą ilością złapanych żółtych, a w konsekwencji tego - czerwonych kartek. W obronie zagrał także Marek Kozakiewicz, Szymon Bach, Bartosz Haraszczuk i Robert Żółtowski. Pozytywne wrażenie pozostawił po sobie Andrzej Kołucki, niestety w trakcie rundy rewanżowej wyjechał do pracy za granicę. Dobrą robotę na boisku i w szatni zrobił 39-letni Mariusz Kalamaszek. W pomocy dużo grał także Krzysztof Witkowski, Mateusz Stankiewicz i Igor Miasnikow, którego trapiły kontuzje kolana. Pozytywnie zaskoczył Łukasz Kołodziejski, dla którego gra wiosną miała być odbudowaniem formy. Widać było, że z każdym tygodniem było lepiej. W ofensywie na boisku pojawiał się także Mateusz Krajnik. W drużynie zadebiutowało też kilku juniorów. Nie mieli oni możliwości gry w większym wymiarze czasu, ale teraz na dobre dołączyli do kadry i będzie można ich zobaczyć na boisku w nowym sezonie.
- Zaczynając pracę w Pogoni cel nakreślony był jasno. Musieliśmy zbudować zespół od nowa. Wielu zawodników po spadku zmieniło przynależność klubową, nie biorąc odpowiedzialności za wynik z poprzedniego sezonu - przypomina trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Zespół, który udało nam się stworzyć to mieszanka młodości z doświadczeniem. Od początku byliśmy faworytem tej ligi, lecz 30 spotkań ligowych w sezonie rozłożonych na kilka miesięcy, z długa przerwą zimową to nie lada wyzwanie i w tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, którzy w sezonie 2012/2013 reprezentowali barwy Pogoni w drużynie seniorów za trud, za pozostawienie serca na boisku, za codzienną żmudną i ciężką pracę na treningach. Myślę, że przybycie kilku nowych jak i wracających po latach do Lęborka zawodników dało nową jakość. Mieliśmy też swoje słabsze chwile jak walkowerem z Bruskowem, jak porażka 5:0 z rezerwami Gryfu. W tej rundzie też złapała nas zadyszka ale w przekroju całego sezonu zasłużyliśmy na ten awans. Jest to sukces wielu osób, które na co dzień nie są widoczne ale wykonują ciężką pracę i chciałbym im również w imieniu własnym jak i zespołu podziękować. Reasumując, nie możemy doczekać się gry w IV lidze.