W spotkaniu Pogoni Lębork z Wierzycą Pelplin dominowała zacięta walka, ale naprawdę groźnych sytuacji było jak na lekarstwo.. Kiedy zanosiło się, że mecz zakończy się bezbramkowym podziałem punktów, Łukasz Racki z dwudziestu kilku metrów przymierzył z wolnego. Nie bez winy bramkarza Pogoni, który po meczu przyznał, że mógł zachować się lepiej, piłka wpadła do siatki. W doliczonym czasie Wolszlegierowi zabrakło centymetrów, żeby wślizgiem wepchnąć piłkę do bramki już z linii bramkowej i uratować Pogoni chociaż punkt.
W składzie Pogoni zabrakło pauzującego za 4 żółte kartki pomocnika Ernesta Skórki, którego zastąpił grający drugi z kolei mecz w wyjściowym składzie Mateusz Stankiewicz. Opaskę kapitana przejął od Oskara Jasińskiego Artur Mańka. W składzie gości w bramce stał 40-letni Dariusz Osiniak. W obronie grał jego rówieśnik Krzysztof Rutkowski, a w pomocy o rok starszy od nich Grzegorz Pawłuszek, kiedyś napastnik GKS-u Katowice, z którym zdobył w 1996 r. Superpuchar Polski.
Goście zaskoczyli swoją postawą, bo od razu po pierwszym gwizdku ruszyli z agresywnym pressingiem, jakby zamierzali już na początku przełamać dołujących gospodarzy. A że Pogoniści nie odstawiali nogi, to kibice mieli ucztę. Do tego sędzia nie był zbyt drobiazgowy i pozwolił grać, nie nadużywając gwizdka. Pierwszy strzał Pogoni w tym spotkaniu miał miejsce w 17 minucie, kiedy Artur Mańka próbował skopiować swojego gola ze środowego meczu pucharowego. Niestety uderzona z powietrza piłka poszybowała wysokim lobem nad bramką. Cztery minuty później odpowiedzieli goście, kiedy jeden z przyjezdnych wymanewrował w polu karnym Kołuckiego i także uderzył nad poprzeczką. Po tym obfitującym w zaciętą walkę okresie i szybkim przenoszeniu akcji spod jednego pola karnego pod drugie, nastał czas uspokojenia. W 27 minucie Pogoń prowadziła atak pozycyjny prawą stroną. Markowski wycofał piłkę spod końcowej linii do Stankiewicza, który złamał do środka i zakończył akcję słabym i niecelnym strzałem obok słupka. Dwie minuty później pomocnik Pogoni dynamicznie próbujący wejść w pole karne został nieprzepisowo powstrzymany tuż przed boczną linią "szesnastki", za co faulujący Rutkowski został ukarany żółtą kartką. Kolejny atak należał do gości, a został zakończony kąśliwym uderzeniem obok słupka. Bramkarz Pogoni ostro zrugał swoich kolegów za dopuszczenie do oddania groźnego strzału. Lekką przewagę osiągnęła Pogoń, ale goście umiejętnie nie dopuszczali do większego zagrożenia. Strzały na bramkę Mańki, Wolszlegiera i Godlewskiego były blokowane przez obrońców.
Od początku drugiej połowy to Pogoń rzuciła się na przeciwników, spychając rywala pod jego pole karne, a sędzia musiał często używać gwizdka, bo goście nie widząc innego sposobu, wybierali najprostszy, czyli faul. W 67 minucie nieszczęście sprowadzili na siebie sami Pogoniści. W swojej strefie obronnej Wolszlegier oddał piłkę do Pawła Szutenberga, kiedy ten miał blisko rywala. 19-letni obrońca Pogoni zastawiał piłkę w polu karnym, ale Pawłuszek przechytrzył go, wybierając mu ją i zmierzał na bramkę. Uderzył zewnętrzną częścią prawej nogi, ale piłka nie dokręciła się do bramki i o centymetry minęła słupek. Wolszlegier mógł się wspaniale zrehabilitować cztery minuty później, kiedy opanował długie, krzyżowe podanie z obrony i przymierzył się do strzału. Pewnie broniący bramkarz gości przewidział, co się święci, i wybiegł z bramki aż pod "szesnastkę", broniąc uderzenie. W 76 minucie wyprowadzający piłkę sprzed własnego pola karnego Rutkowski dotknął piłki ręką. Oskar Jasiński mierzył technicznie z 18 metrów, ale kopnął nad poprzeczką. Za chwilę zobaczył żółtą kartkę w akcji obronnej. Chwilę później, po dośrodkowaniu gości z wolnego spod bocznej linii piłka przeleciała nad wysokim Szutenbergiem, co pozwoliło uderzyć głową Pawłuszkowi z dwóch metrów. Trafił w boczną siatkę. W 79 minucie zaczął się dramat Pogoni. Szutenberg bezpardonowo sfaulował jednego z atakujących rywali za co zobaczył żółtą kartkę, a do wolnego podszedł 29-letni Łukasz Racki. Uderzył półgórną piłkę bezpośrednio na bramkę, przy słupku i zatrzymała się ona dopiero w siatce. Po meczu Kortas przyznał, że popełnił błąd przy interwencji. W 82 minucie strzelał jeszcze z dystansu obok słupka doświadczony Pawłuszek, który w tym meczu zachowywał się jak fałszywy napastnik. Sędzia doliczył trzy minuty do regulaminowego czasu. W pierwszej z nich piłkę wyprowadzał z boku Godlewski i podał do Markowskiego. Napastnik Pogoni ograł doświadczonego Rutkowskiego i znalazł się już w polu karnym, przy końcowej linii. Zagrał wzdłuż linii bramkowej do nadbiegającego Wolszlegiera. Jego wślizg był minimalnie spóźniony i tym sposobem trzy punkty pojechały do Pelplina.
Podsumowując grę Pogoni w tym meczu nie można odmówić zawodnikom ambicji, woli walki i determinacji. O ile gra defensywna nie wyglądała źle, to rzuca się w oczy brak w środku pola typowego rozgrywającego, który potrafiłby rozegrać nieszablonowo piłkę. Witkowski skupił się na rozbijaniu ataków rywali, Godlewski próbował rozrzucać piłki do bocznych pomocników, a najbardziej ofensywnie ustawiony Mańka bez efektu strzelał z dystansu. Słabo funkcjonowały skrzydła. Przy przewadze fizycznej gości niewiele wskórał mający słabsze warunki Stankiewicz. Przed przerwą Pogoń często atakowała jego stroną, bo do przodu chadzał też obrońca Kołucki, ale dośrodkowania pozostawiały wiele do życzenia. Po przesunięciu Wolszlegiera z prawej strony pomocy na lewą zatracił on swoje największe atuty, czyli precyzyjne dośrodkowania. Pozostało mu zastawianie piłki i uzyskiwane po próbujących mu ją nieprzepisowo odebrać interwencjach. Kiedy tylko rywal jest w miarę zorganizowany w defensywie siła uderzeniowa Pogoni praktycznie nie istnieje. Nie ma elementu zaskoczenia, akcję pod bramką są rozgrywane schematycznie i czytelnie dla przeciwników. Markowski jest cieniem zawodnika z wiosny, kiedy strzelał jak na zawołanie. Wracał dziś często na własną połowę, żeby wygrywać górne pojedynki i strącać piłki do kolegów, ale często było też tak, że jak próbował przebić się z nią przy nodze, to zdążył ją stracić, atakowany przez przeważających liczebnie rywali, zanim nadciągnęły posiłki. Za duża była przerwa między jedynym napastnikiem a mającymi go wspierać pomocnikami.
Pogoń Lębork - Wierzyca Pelplin 0:1 (0:0)
Bramka: Łukasz Racki (80 - rzut wolny)
Pogoń: Kortas - Kołucki, Jasiński, Szutenberg (90+1 Haraszczuk), B. Źmudzki - Stankiewicz, (74 Smolarek II), Godlewski, Witkowski, Wolszlegier - Mańka - Markowski
Wierzyca: Dariusz Osiniak - Przemysław Skalski, Krzysztof Rutkowski, Mateusz Bujanowski, Łukasz Seroka, Grzegorz Pawłuszek, Łukasz Racki (87 Szymon Tarnowski), Emilian Imianowski (76 Andrzej Kuros), Marcin Kata (46 Krzysztof Gardzielewski), Damian Seroka, Krystian Jurczyk (46 Dawid Smoliński)
Żółte kartki: Jasiński, Szutenberg - Smoliński, Rutkowski