Już w najbliższy piątek w Gdyni rozpoczną się Mistrzostwa Europy w Kendo, czyli japońskiej szermierce na miecze.. Weźmie w nich udział ponad 500 zawodników i zawodniczek, w tym 20-osobowa reprezentacja Polski.
Biało-czerwoni największe szanse mają w turnieju drużynowym mężczyzn. Nasi wojownicy bronić będą brązowego medalu wywalczonego na ostatnim championacie, ale jak sami zapowiadają brąz to jest plan minimum. Polacy stanowią doświadczony zespół, w tym samym składzie występują już od kilku lat. Niedawno do kadry dołączyli dwaj młodzi zawodnicy, Bartłomiej Gromuł i Przemysław Szymiec. Ten pierwszy ma już na swoim koncie srebrny medal Mistrzostw Europy juniorów. Ostoją naszej reprezentacji powinien być też Bartosz Barylski z klubu Bushido Kendo Gdynia.
- Wiadomo, że apetyty rosną w miarę jedzenia. Nie jesteśmy kopciuszkiem, potrafimy walczyć z sercem, mamy charakter japońskich wojowników, którzy nigdy się nie poddają i dlatego też przed własną publicznością będziemy chcieli powalczyć o złoto. Stać nas na to, jest w nas wiara poparta i umiejętnościami i doświadczeniem - mówi Bartosz Barylski.
Niestety, Polacy nie mieli korzystnego losowania. Grupowi przeciwnicy, Litwa i Czarnogóra, nie powinni im sprawić zbyt dużego problemu, co paradoksalnie nie jest zbyt korzystne. - Liczę, że grupowi rywale zawieszą nam wysoko poprzeczkę, bo kendo jest taką dyscypliną sportu, w której dobre wejście w turniej jest niezwykle istotne. Zawodnik musi się po prostu dobrze rozgrzać, poczuć smak prawdziwej walki przed pojedynkami o być albo nie być w turnieju. A takie właśnie pojedynki czekają nas po wyjściu z grupy. I nie będą to łatwe walki - mówi Bartosz Barylski.
O ile wyjście z grupy z pierwszego miejsca nie powinno być problemem, to potem zaczynają się schody. Polacy trafią najprawdopodobniej na rywala z tak zwanej grupy śmierci, w której są Włosi, Węgrzy i Grecy. Te dwie pierwsze drużyny także zaliczają się do ścisłych faworytów Mistrzostw Europy. - Tradycyjnie już do grona największych faworytów zaliczają się Francuzi, Niemcy, Włosi, Węgrzy, no i my. Nie ma co narzekać na losowanie, jeśli myśli się o tytule Mistrza Europy to trzeba wygrywać ze wszystkimi, niezależnie od tego, czy jest to faza grupowa, czy pucharowa. Jesteśmy dobrze przygotowani do zawodów, niedawno wróciliśmy ze zgrupowania, na którym doskonaliliśmy przede wszystkim technikę, koncentrację i szybkość - mówi Andrzej Kustosz, trener kadry narodowej kendo.
Polacy liczą też na dobry występ w turniejach indywidualnych kobiet, mężczyzn i juniorów. Biało-czerwoni zaliczają się do europejskiej czołówki, ale z drugiej strony ta ścisła czołówka jest dość szeroka, co sprawia, że o medale indywidualnie może walczyć wielu zawodników i zawodniczek.
Mistrzostwa odbędą się w hali sportowo-widowiskowej Gdynia. Potrwają od piątku do niedzieli. Na kibiców, dla których wstęp jest wolny, czeka również mnóstwo różnych niespodzianek. Będzie to okazja do bliskiego spotkania z kulturą japońską. W specjalnie zaaranżowanym na zapleczu hali miasteczku będzie można zapoznać się z innymi japońskimi sztukami walki, wziąć udział w warsztatach japońskiej kaligrafii, spróbować znakomitej japońskiej kuchni, czy też zapoznać się architekturą Dalekiego Wschodu.
Kendo (z jap. "droga miecza"), jest współczesną dyscypliną sportu i jednocześnie sztuką walki sięgającą swymi korzeniami okresu średniowiecznej Japonii, nieodzownie kojarzoną z postacią japońskiego samuraja. Stanowi jedną z najstarszych i najdostojniejszych sztuk walki. Celem treningu, oprócz aspektów sportowych jest dążenie do ćwiczenia umysłu i ciała, oraz rozwoju osobowości ćwiczącego. Możliwość bezpiecznego ćwiczenia zapewnia specjalnie zaprojektowany sprzęt treningowy: bambusowy miecz i zbroja ochronna. Kendo, podobnie jak szermierka europejska pozwala praktykować walkę w bardzo dynamiczny sposób, nie narażając siebie i współćwiczących na niebezpieczeństwo kontuzji.
W Polsce kendo rozwija się od 1973 r. Dynamiczny rozwój tej dyscypliny w latach 70-tych zawdzięczamy Takao Mizushima, Japończykowi, który jako absolwent i stypendysta Uniwersytetu Waseda w Tokio przyjechał do Polski studiować historię gospodarki naszego kraju. Razem z podręcznikami do nauki polskiego języka i historii przywiózł w swoim bagażu dwa komplety zbroi i kilka bambusowych mieczy, służących do uprawiania japońskiej szermierki, swego ulubionego sportu. Wkrótce wielu jego kolegów, znajomych zaczęło praktykować kendo. Dzięki pomocy Uniwersytetu Waseda, polscy zawodnicy kendo otrzymali niezbędne komplety zbroi treningowych (bogu), mogli więc kontynuować i dalej rozwijać swoją działalność. Polska była pierwszym i przez wiele lat pozostawała jedynym krajem Europy Wschodniej, w którym działały kluby kendo.
Pionierską rolę w rozwoju kendo w Polsce odegrała też Gdynia, a raczej jej mieszkańcy, z Krzysztofem Brzeskim i Piotrem Zajączkowskim na czele. To było na początku lat 70-tych. Mieli po 19 lat, a swoją pasję do japońskiej szermierki realizowali ćwicząc po 3-4 razy w tygodniu, gdzie tylko było to możliwe. Piotr Zajączkowski jako pierwszy poznał ćwiczenia suburi i przywiózł do Gdyni dwa miecze shinai. Był to jednak dopiero początek poświęceń i wyrzeczeń dla kendo. Mimo iż było ciężko - narodziły się podstawy sekcji. Następnym krokiem był obóz kendo w Bieszczadach. Tam Krzysztof Brzeski mógł zobaczyć czym jest kendo - nie tylko techniką, ale także formą samodoskonalenia. Po powrocie do Gdyni trudności wcale się nie zmniejszyły. Problem miejsca do ćwiczeń próbowano rozwiązać na różne sposoby. W końcu "SKS Start Gdynia" udostępniła potrzebny obiekt do treningów. W ten sposób w 1975 roku powstała trzecia w Polsce sekcja kendo, a nad jej rozwojem czuwał Takao Mizushima, który regularnie kursował miedzy Warszawą a Trójmiastem.
W roku 1975 do Polski po raz pierwszy przyjechał prof. Kozo Ando, były nauczyciel Takao Mizushimy. Był on postacią niezwykle zasłużoną dla rozwoju zarówno Gdyńskiej Sekcji jak i całego kendo w Polsce. Już rok później, we wrześniu, odbyły się pierwsze, mimo iż nieoficjalne, zawody drużynowe w kendo. Mistrzostwa Polski zakończyły się dla gdyńskiej sekcji trzecim miejscem. W kolejnych latach nastąpił stopniowy rozwój gdyńskiej sekcji, która w ubiegłym roku obchodziła swoje 35 lecie.