wtorek, 26 listopada 2024 Imieniny obchodzą: Leonard, Sylwester, Dobiemiest, Delfin, Lechosława, Lechosław, Jan, Konrad, Sylwestra
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
28-09-2010 12:19, dodał: Piotr Łukaszewski czytano: 403 razy

Gryf Wejherowo - GOSRiT/El Professional Luzino 9:1

W niedzielę 26 września na Wzgórzu Wolności w rozgrywkach Junior E2 miał miejsce derbowy mecz pomiędzy drużynami Gryfa Wejherowo i GOSRiT/El Professional Luzino.. Był to mecz z podtekstami gdyż coś do udowodnienia miało kilku zawodniku GOSRiTu którzy wcześniej trenowali w zespole z Wejherowa. Zespół "Błękitnych" miał w pamięci również porażkę sprzed miesiąca, którą ponieśli w sparingowym meczu. Dodatkowo był to też sentymentalny powrót trenera naszego zespołu, Pawła Radeckiego, który jest wychowankiem klubu z Wejherowa i dopiero teraz miał okazję pojawić się tutaj w nowej roli trenera.

Początek meczu nie zapowiadał tak dużej ilości bramek. Gra toczyła się w środkowej części boiska z lekką przewagą gości. Jednak w ataku brakowało precyzji przez co nie udawało nam się stworzyć realnego zagrożenia pod bramką rywali. Więcej szczęścia miał Gryf, który strzelił bramkę po tym jak piłka odbiła się od jednego z naszych obrońców i wpadła do bramki myląc Bartka Czerwionkę. Po tej bramce Gryf atakował śmielej i zdobył trzy kolejne bramki. Trzeba zaznaczyć, że były to w zasadzie jedyne groźne sytuacje jakie Wejherowianie sobie stworzyli. Jednak byli oni zabójczo skuteczni. Nasz bramkarz przez całą pierwszą połowę w zasadzie tylko wyciągał piłkę z siatki. Mimo utraty 4 bramek nie można winić gry defensywnej zespołu. Co więcej duet Gębala - Pieńkowski (wracający po chorobie) grali bardzo skutecznie. Zwłaszcza interwencja tego ostatniego w beznadziejnej sytuacji pod koniec pierwszej połowy zasługuje na uznanie. Po szybko rozegranym aucie przez zawodników w żółto-czarnych strojach w sytuacji sam na sam znajdował się jeden z napastników Gryfa. Gdy wydawało się, bramka jest niemal pewna jak z pod ziemi wyrósł Adam i perfekcyjnym wślizgiem wygarną piłkę z pod nóg napastnika. Był to sygnał dla naszego zespołu, że jeszcze nie wszystko stracone.

Jednak to co miało miejsce pod bramką Gryfa pod sam koniec pierwszej połowy zasługuje na szczególne uznanie. Przed polem karnym został sfaulowany jeden z naszych zawodników. Zanim Gryf zdążył się ustawić, Kacper Bornowski przepięknym prostopadłym podaniem uruchomił Konrada Formele. Ten niczym rutyniarz przerzucił piłkę nad bezradnym bramkarzem. Wydawało się, że piłka musi wpaść do bramki jednak jeden z obrońców wybił piłkę z bramki. Jednak wszyscy zapomnieli, że w naszej drużynie gra istny lis pola karnego Filip Sobiecki, który był tam gdzie być powinien i umieścił piłkę w siatce.

Ta bramka podniosła morale zespołu, który na drugą połowę wyszedł niezwykle zmobilizowany. Podobnie jak na początku meczu druga połowa była niezwykle wyrównana. W ataku szalał Konrad, Paweł Baranowski oraz Jakub Bobkowski, którego gra wzbudziła uznanie nawet wśród żywiołowych tego dnia kibiców Gryfa. Najniższy na boisku, Kubuś bez kompleksów hasał pomiędzy obrońcami Gryfa. Okazało się jednak, że fizyczna gra obrońców jak na razie jest górą nad techniczną grą naszego zespołu. Nasze zaangażowanie w ataku sprawiło, że w obronie nasze szyki były mocno rozluźnione przez co Kacper Mistygacz (zastąpił Bartka na bramce) miał wiele do roboty. Kilka razy interweniował w sposób, którego nie powstydziłby się sam Iker Casilias (który zresztą jest idolem naszych bramkarzy) ratując zespół w sytuacjach beznadziejnych. Jednak wiadomo, że nie da się wszystkich uderzeń obronić, a obrońcy nie każdą akcję są w stanie przerwać. Mimo tytanicznego wysiłku naszej obrony kolejne uderzenia zawodników Gryfa Wejherowo lądowały w bramce. Nasi zawodnicy nie podupadali jednak na duchu i mimo, że co chwila źle się działo pod naszą bramką staraliśmy się atakować. Zespół starał się poderwać Miłosz Grubba, który wykonał dwa fantastyczne rajdy z piłką przez pół boiska. Niczym narciarz na stoku Miłosz mijał kolejnych zawodników Gryfa. Jeden, drugi, trzeci zawodnik kładł się przed nim, a on wciąż atakował. Jednak im bliżej bramki tym mniej sił miał nasz dzielny napastnik. Spowodowało to, że ostatni obrońca wybił piłkę na aut co zniweczyło cały trud i znój włożony w tę akcje.

Mimo, że mecz zakończył się jednostronnym wynikiem 9:1 nasi zawodnicy zagrali dobre spotkanie i z podniesioną głową schodzili z boiska. Cieszy fakt, że w końcu wszyscy zawodnicy są zdrowi i regularnie uczestniczą w treningach. Nasz zespół potrzebuje jeszcze trochę czasu by wszystkie ogniwa zespoliły się, a trybiki załapały. Jednak wszyscy wierzą, że czeka nas jeszcze wiele emocjonujących i zwycięskich meczy. Najbliższa okazja na zdobycie trzech punktów będzie już w sobotę w meczu z Lechią Gdańsk.

W meczu zagrali: Bartek Czerwionka, Dominik Gębala, Adam Pieńkowski, Beniamin Damps, Mateusz Stolc, Miłosz Grubba, Konrad Formela, Filip Sobiecki, Kacper Mistygacz, Szymon Landowski, Filip Seroczyński, Paweł Baranowski, Kacper Bornowski, Jakub Bobkowski.

Żródło: Piotr Klecha
 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt