Na półmetku rozgrywek Pogoń zajmuje trzecie miejsce, ze stratą trzech punktów do Karola Pęplino i sześciu do lidera z Ustki. Tak więc na dzisiaj to te dwie drużyny uzyskałyby promocję. Czy zatem lokatę i dorobek punktowy Pogoni można uznać za sukces czy należy to rozpatrywać w kategoriach rozczarowania?
Przed sezonem właśnie te trzy ekipy i to w tej kolejności były typowane przez fachowców do zajęcia czołowych miejsc. Jantar jako główny faworyt jeszcze znacząco wzmocnił i tak już mocną kadrę. Karol od lat gra niemal w niezmienionym składzie i teraz już oficjalnie ubiega się o awans. Do rewolucji doszło natomiast w Pogoni. Doświadczonego szkoleniowca Andrzeja Małeckiego, który w świetnym stylu awansował z Pogonią do IV ligi, aby po jednym sezonie wrócić do „okręgówki”, zastąpił 44-letni Roman Rubaj, były zawodnik Pogoni i Arki Gdynia dla którego jest to pierwsza praca jako trenera po powrocie z Niemiec. Nie miał łatwej pracy…
Każda formacja została poważnie zmieniona. Etatowego bramkarza Romana Tomaszewicza zastąpił 20-letni wychowanek Pogoni Michał Skrzypczak, który zaliczył kilka spotkań w IV lidze, ale wciąż ma przed sobą wiele pracy. W Pucharze Polski zastępował go młody Patryk Wos. Totalnie zmieniła się defensywa, bo wystarczy wspomnieć, że ostał się tylko nowo mianowany kapitan Sławomir Trawiński. Do macierzystego klubu wrócili jego wychowankowie w osobach Daniela Błaszkowskiego, Marka Kozakiewicza i Oskara Jasińskiego i to oni najczęściej tworzyli blok obronny. O sile pomocy decydowali także wychowankowie, ale o ile Mariusz Władyka, Eliasz Iwosa i Krzysztof Witkowski grali w IV lidze w mniejszym lub większym wymiarze, tak dla Andrzeja Kołuckiego i przede wszystkim Mateusza Stankiewicza otwiera się nowy rozdział w seniorskim futbolu. Z przodu najczęściej wystawiany był najstarszy w zespole, niemal 29-letni Łukasz Chmielewski, pozyskany przed sezonem z Sokoła Bożepole Wielkie, z resztą najlepszy strzelec drużyny. Spośród innych zawodników głównie w pierwszej części rundy grał Daniel Malek. Michał Stawikowski kiedy pojawiał się na boisku, to raczej nie zawodził. Przebłyski dobrej gry miewał Grzegorz Michta. Rozczarowaniem była postawa Damiana Mielewczyka, Tomasza Kijka i Marka Dudy którzy nie tylko, że nie wywalczyli miejsca w czwarto ligowej Pogoni, ale i w „okręgówce” nie potrafili się odnaleźć. Rękawicy jeszcze przed sezonem nie podjął Piotr Kwapiński i Wiesław Kwiatkowski. W zawieszeniu z powodu pracy poza Lęborkiem jest powrót do gry Łukasza Kołodziejskiego.
Trener Rubaj, wspierany przez asystenta Stanisława Falitarskiego, zmienił ustawienie zespołu z 1-3-5-2 na 1-4-5-1, co przełożyło się także na dziesięć straconych bramek, co daje drugie miejsce, zaraz po Jantarze, ale co odbiło się negatywnie na skuteczności w ataku, bo Pogoń z dużą przewagą pod tym względem wyprzedzili ustczanie i pęplinianie, ale także już w mniejszym wymiarze ekipy Aniołów, Diamentu, Chrobrego i Sparty.
W 13 meczach Pogoń zdobyła 29 punktów, na co złożyło się 9 zwycięstw, dwa remisy i tyle samo przegranych. Lęborczanie trafili 23 razy do siatki rywali a sami stracili 10 goli. W klasyfikacji spotkań w roli gospodarza zajmują dopiero siódme miejsce, bo z sześciu meczów trzy razy sięgnęli po pełną pulę, raz podzielili się punktami a dwa razy lepsi okazali się rywale. Natomiast liderują biorąc pod uwagę rywalizację na obcych boiskach, bo sześć razy ogrywali gospodarzy i tylko w Człuchowie podzielili się punktami. Piec razy udało się zachować czyste konto. Tylko w dwóch meczach Pogoń trafiała do siatki rywali więcej niż dwa razy, a miało to miejsce w Przechlewie i w Bytowie z Uranią, aplikując gospodarzom po cztery gole. Także tylko w jednym spotkaniu i to na koniec rundy rywal strzelił Pogoni więcej niż jednego gola, a uczynił to Diament Trzebielino, zwyciężając przy Kusocińskiego 3-1.