środa, 27 listopada 2024 Imieniny obchodzą: Wirgiliusz, Jozafat, Zygfryd, Stojgniew, Gustaw, Dominik, Damazy, Zygfryda, Oda, Walery
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
26-10-2009 23:09, dodał: Maciej Deling czytano: 510 razy

Pogoń Lębork - Anioły Garczegorze 1:1

fot. Janusz Pomorski/pogon.lebork.pl

Podziałem punktów zakończył się pierwszy mecz w historii Pogoni z Aniołami Garczegorze. Gospodarze lepiej prezentowali się do przerwy i udokumentowali swą przewagę golem Witkowskiego. Zbyt szybko chyba jednak spoczęli na laurach i na wyrównujące trafienie wychowanka Pogoni w drugiej połowie nie zdołali już odpowiedzieć. Zawodnicy Pogoni opuszczali murawę w minorowych nastrojach, natomiast goście nie posiadali się z radości po wywalczeniu punktu na gorącym terenie.

Ten mecz wywoływał emocję już od wielu tygodni. Potwierdziła to najwyższa frekwencja na trybunach stadionu przy Kusocińskiego w tym sezonie, także dzięki licznie przybyłym kibicom Aniołów.

W składzie Pogoni zaszła jedna zmiana w porównaniu z meczem w Biesowicach, gdyż za Mateusza Stankiewicza szansę nieoczekiwanie otrzymał Grzegorz Michta. Wśród gości czterech wychowanków Pogoni, w tym kierujący defensywą trener Mariusz Misiak. Anioły w ustawieniu 1-3-5-2, natomiast gospodarze z dobrze znanym, choć w czasie gry bardzo płynnym 1-4-5-1.

Po kilku pierwszych minutach podanie wymienili Chmielewski z Władyką a niegroźny strzał tego ostatniego na raty złapał bramkarz. W 9 minucie Chmielewski okazał się szybszy od Śliwińskiego i lekkim lobem próbował pokonać wysuniętego przed bramkę Wojtowicza, jednak ten bez problemu chwycił piłkę. Minutę potem kapitan Pogoni Sławomir Trawiński wstrzelił futbolówkę w pole karne i Misiak z Wojtowiczem tylko obserwowali jej lot i szkoda, że nie był tam nikogo z gospodarzy.

Kanonadę strzałów oglądaliśmy w 16 minucie. Rozpędzony Eliasz Iwosa przedarł się środkiem pola, mijając kilku rywali, a będąc już w polu karnym oddał strzał, niestety zablokowany. Władyka dobijał, ale trafił w obrońcę, ale piłka trafiła do Chmielewskiego i zmierzała do opuszczonej bramki. W ostatniej chwili zdołał ją wybić obrońca.

Po 23 minutach kolejną okazję mieli lęborczanie. Władyka ograł Jana Syldatka i dośrodkował na piąty metr, gdzie czekał już Oskar Jasiński, który strzelił głową i minimalnie się pomylił.

Wreszcie po 33 minutach Pogoń objęła prowadzenie. Zaczęło się od tego, że Michta tuż przed linią końcową zdołał wywalczyć rzut rożny, odbijając piłkę od Jabłońskiego. Chmielewski dośrodkował wprost na głowę Witkowskiego, który z kilku metrów trafił do siatki. To jego czwarty gol w tym sezonie. W odpowiedzi uderzenia z dystansu próbował Jan Syldatk, ale z około 22 metrów nie trafił w bramkę. Po chwili dostał żółtą kartkę, zaraz potem został w ten sposób ukarany także Andrzej Kołucki za nieprzepisowe przerwanie kontrataku gości.

Początek drugiej połowy to nadal wymiana ciosów raczej w środku pola, aż do nieszczęsnej 70 minuty. Wtedy to piłki nie przejął Trawiński i rzut rożny wywalczył Łukasz Łapigrowski, który sam go wykonał. Po dośrodkowaniu minął się z piłką Michał Skrzypczak i czyhający przy dalszym słupku Sebastian Jabłoński, wychowanek Pogoni, kolega z czasów juniorskich Władyki, Trawińskiego i Malka, dał gościom remis. Goście poszli za ciosem i w następnej akcji zakotłowało się pod bramką lęborczan ale kolejny wychowanek Pogoni Radosław Walkusz uderzył w dobrej sytuacji nad bramką.

W końcówce obie drużyny mogły przechylić szale na swoją korzyść. W 77 minucie doskonałą okazję zmarnował Iwosa, nie trafiając do siatki z kilku metrów po dośrodkowaniu Władyki. Pięć minut później jeszcze lepszą sytuację wypracowali goście. J.Syldatk zbyt łatwo minął Daniela Malka i wyłożył piłkę na lewo do niepilnowanego Piotra Szula. Tylko zdecydowana interwencja Skrzypczaka zapobiegła katastrofie.

W 88 minucie Trawiński źle główkował i bramkarz Pogoni musiał ratować się wybiciem na róg. Chwilę później Tomasz Kijek posłał krzyżowe podanie do sunącego prawą stroną kapitana Pogoni, ale temu dośrodkowanie zupełnie nie wyszło. Już w doliczonym czasie za drugą żółtą kartkę murawę opuścił brutalnie faulujący Malka napastnik Aniołów Cyprian Nowocień, a sam poszkodowany po centrze Władyki strzelił z woleja nad bramką. To było właściwe podsumowanie słabego w wykonaniu Pogoni meczu.

 

Mariusz Misiak, opiekun gości, powiedział po meczu:
W I połowie przewagę miała Pogoń, ale II była wyrównana. Zdobyliśmy gola po stałym fragmencie, a w 82 minucie mogliśmy objąć prowadzenie. Pogoń minimalnie przeważała, grali lepiej piłką, ale końcowy wynik jest sprawiedliwy.”

Roman Rubaj, trener Pogoni, powiedział:
Pierwsza połowa była pod naszą kontrolą, a szczególnie pierwszy kwadrans graliśmy bardzo dobrze. Niestety później dopasowaliśmy się do przeciwnika. Zdobyliśmy bramkę, myślałem, że to nas ukierunkuje, podbuduje na drugą połowę, ale stało się odwrotnie. Zawodnicy, którzy  trzy ostatnie tygodnie mieli bardzo dobre, dziś mieli czarny dzień. To był chyba nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Szkoda mi tych punktów.”

 

Bramki: 1:0 Krzysztof Witkowski (33), 1:1 Sebastian JABŁOŃSKI (70)

POGOŃ: Skrzypczak – Trawiński, Jasiński, Kozakiewicz, Błaszkowski (84 Kijek) – Władyka, Witkowski (65 Malek), Kołucki, Iwosa, Michta (61 Mielewczyk) - Chmielewski (75 Stankiewicz)

Trener: Roman RUBAJ                

ANIOŁY: Wojtowicz - Śliwiński, Misiak, Jabłoński - Ł. Łapigrowski, Lis, J. Syldatk, Żółć, Strześniewski (60 Walkusz) - Szul (83 Tomasiewicz), Nowocień

Trener: Mariusz MISIAK

Żółte kartki: Kołucki – J.Syldatk, Tomasiewicz, Nowocień (dwie)

 

Michał Skrzypczak – można go po części winić z utratę bramki, ale też trzeba oddać, że zapobiegł utracie drugiej w końcówce meczu.
Daniel Błaszkowski – zaczął na lewej obronie, aby walczyć z niewiele starszym od siebie lęborczaninem Mateuszem Strześniewskim, słabszym i mniej doświadczonym od Ł.Łapigrowskiego. Kilka razy próbował łamać akcje do środka i dośrodkować., ale niewiele z tego wynikało.
Marek Kozakiewicz – grał już lepsze mecze w tym sezonie, ale tak można napisać także o kilku jego kolegach  
Oskar Jasiński – mniej wyraźny niż zazwyczaj, choć ma w prawie każdym meczu okazję na gola. Ciągle mu niewiele brakuje, a jak nie trafił w 23 minucie, pozostanie jego tajemnicą.
Sławomir Trawiński – przestawiony na prawą obronę, aby zatrzymać jednego z liderów gości Ł. Łapigrowskiego. W pierwszej połowie radził sobie przyzwoicie, w drugiej kilka razy się pogubił.
Mariusz Władyka – od początku dobrze pilnowany przez dużo wyższego Jana Syldatka i ciężko mu było rozwinąć skrzydła, mimo to jego dwa dośrodkowania Jasiński i Iwosa powinni zamienic na gole
Andrzej Kołucki – głównie dzięki jego dobrej postawie Pogoń w pierwszej połowie opanowała środek pola. Z pewnością jeden z lepszych występów młodego pomocnika Pogoni.
Krzysztof Witkowski – bardziej widoczny w I połowie, chyba powoli odczuwa trudy sezonu. Potrafił znaleźć się po raz czwarty w tym sezonie pod bramką rywala.
Eliasz Iwosa – błysnął indywidualną akcją w 16 minucie, efektownie dryblując kilku rywali. Później dopasował się do kolegów i do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni.
Grzegorz Michta – nieoczekiwanie w pierwszym składzie jako fałszywy lewy pomocnik, bo często szukał szczęścia raczej w środku pola. Występ bez wyrazu i zmieniony po godzinie.
Łukasz Chmielewski – przeciętny, by nie powiedzieć, że słaby występ napastnika Pogoni. Podcinka w 9 minucie wylądowała w rękach bramkarza.
Damian Mielewczyk – pojawił się po godzinie za Michtę i trzymał się raczej lewej strony. Nie wyróżnił się czymś szczególnym.
Daniel Malek – zmienił w 65 minucie Witkowskiego, z zadaniem odzyskania panowania w środku pola. W 82 minucie zdecydowanie za łatwo pozwolił minąć się J.Syldatkowi, nawet kosztem żółtej kartki.
Mateusz Stankiewicz – dostał kwadrans, nie zabłysnął.
Tomasz Kijek – grał najkrócej i to w obronie za Błaszkowskiego.

Żródło: Janusz Pomorski/pogon.lebork.pl
 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt