W niedzielne popołudnie najmłodszy rocznik Olivii zmierzył się w derbowym meczu z Portowcem Gdańsk. Drużyna gospodarzy, beniaminek rozgrywek, nie poznała jeszcze smaku zwycięstwa w lidze. Podróż na mecz była bardzo krótka. Obiekt przeciwnika biało-czarnych położony jest w Nowym Porcie, dzielnicy urokliwej, lecz mocno zaniedbanej. Może wybudowanie „Baltic Areny” w nieodległej Letnicy oraz obiecywana od wielu lat przez władze Miasta rewitalizacja tchnie nowe życie w tej części Gdańska.
Boisko szkoły morskiej, na której przyszło grać oliwianom do lat sześćdziesiątych było stadionem Portowca. Po rozwiązaniu klubu boisko mocno podupadło. Po dawnych trybunach zostały już tylko wyszczerbione betonowe płyty, murawa bardziej przypomina łąkę do wypasu bydła i służy obecnie jako miejsce szkolenia i wybiegu dla psów. Widok był przygnębiający, jednak złe wrażenie zatarło miłe przyjęcie przez gospodarzy, wysokiej klasy zaplecze socjalne oraz przepiękna, piknikowa pogoda. Gospodarzom należą się wielkie słowa uznania za reaktywację po czterdziestu latach zasłużonego i potrzebnego dla lokalnego środowiska klubu.
Od pierwszego gwizdka biało-czarni nie mieli litości dla nowicjusza za miedzy. Oliwianie byli lepsi pod każdym względem piłkarskiego rzemiosła. Na tle przeciwników widać było dłuższy staż ligowy i większe doświadczenie zawodników z Oliwy. Pierwsze minuty minęły pod znakiem wzajemnego badania sił. Festiwal strzelecki rozpoczęła Marcysia Zawadzka. Jak przystało na kapitana drużyny, precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego pokonała bramkarza gospodarzy. W tym momencie rozwiązał się worek z bramkami i po następnych pięciu minutach było już 3:0 dla biało-czarnych. Przewaga bramkowa sprawiła, że oliwianie poczuli się bardzo pewnie na boisku w Nowym Porcie. Portowcy próbowali przeciwstawić się silniejszemu rywalowi, ale niewiele mogli zrobić w tym meczu. Pierwsza połowa zakończyła się wysokim prowadzeniem gości (7:0) i nie pozostawiła gospodarzom żadnych złudzeń, co do końcowego wyniku spotkania.
W drugiej części meczu trener Maciek Duraś eksperymentował ze składem i testował alternatywne ustawienia drużyny. Kibice liczyli na zbliżenie się rekordu bramkowego Lechii, która wbiła Portowcom aż 22 gole. Biało-czarni byli bardziej wyrozumiali dla beniaminka i strzelili jeszcze tylko trzy bramki. Ostateczny wynik zatrzymał się na dziesięciu trafieniach i w pełni odzwierciedlał przebieg tego spotkania. W meczu zadebiutował Tymon Kalich, a do bramki powrócił po krótkiej przygodzie w Arce Gdynia Michał Wasilewski.
W sobotę do Oliwy przyjeżdża Lechia Gdańsk. To będzie najtrudniejszy przeciwnik z dotychczasowych, ale biało-czarni pokazali już w tym sezonie, że stać ich na wiele i sprawienie kolejnej sensacji leży w ich zasięgu.
KS Portowiec Gdańsk – Olivia 0:10 (0:7)
Bramki: Zawadzka 4, Matejek, Łachiński, Wiśniewski, Mentelowski, Ząbecki, Markowski.
Skład: Wasilewski – Boksan, Narloch, Galuhn – Zawadzka, Matejek, Matyjas – Łachiński oraz Wiśniewski, Wodziński, Mentelowski, Ząbecki, Markowski, Kalich, Molenda.