Komplet widzów obserwował mecz Lechii ze Śląskiem. Na trybunach trudno było wskazać gdzie znajdują się fani z Wrocławia. Przemieszani kibice wspólnie dopingowali obie jedenastki.
Na boisku wzajemne przywiązanie manifestowane było tylko do pierwszego gwizdka. Sygnał arbitra rozpoczął jednak piłkarskie szachy. Przez pierwsze 20 minut obu jedenastkom rzadko kiedy udawało się przekroczyć 16 metr na połowie przeciwnika. Optyczną przewagę posiadała Lechia, ale to Śląsk mógł prowadzić, kiedy sam na sam z Pawłem Kapsą znalazł się Janusz Gancarczyk. Wynik dla Lechii mieli szansę w pierwszej połowie otworzyć Łukasz Surma i Maciej Rogalski. Niestety schodzących na przerwę piłkarzy żegnał wyświetlany na zegarze wynik 0:0.
W 7 minucie drugiej części bramkę dla Śląska zdobył, sprowadzony przed rundą wiosenną, Jarosław Fojut. Chwilę później mogło już być 2:0 dla gości, ale Przemysław Łudziński nie dał tym razem rady Kapsie. Bramka zdobyta przez WKS wyraźnie podcięła skrzydła biało-zielonym, którzy nie mogli złapać właściwego rytmu.
Sytuacja zmieniła się kiedy obaj szkoleniowcy dokonali zmian, które w przypadku Śląska miały charakter defensywny, a w Lechii ofensywny. Przez kolejne minuty to lechiści panowali na boisku. Bliscy szczęścia byli Peter Cvirik oraz Paweł Buzała. Szczęście uśmiechnęło się jednak do Macieja Kowalczyka, który pięknym strzałem z 25 metrów ustalił, jak się później okazało, wynik meczu, na 1:1.
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Kowalczyk 76' - Fojut 52'
Lechia: Kapsa - Pęczak, Bąk, Cvirik, Mysona - Kaczmarek (64' Wiśniewski), Wołąkiewicz (64' Kasperkiewicz), Surma, Kowalczyk, Rogalski - Buzała (79' Rybski)
Śląsk: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec - Marek Gancarczyk (73' Szewczuk), Łukasiewicz, Ulatowski, Mila, Janusz Gancarczyk (60' Klofik) - Łudziński