Zdekompletowany chorobami i kontuzjami, grający na 3 piątki, zespół Energi Stoczniowca Gdańsk uległ na wyjeździe mistrzom Polski z Krakowa 1:2 (0:0, 1:1, 0:0, dogr. 0:1. Już w niedzielę czeka gdańszczan mecz z wicemistrzem Polski z minionego sezonu.
Bramki:
0:1 Tobiasz Bigos as. Marek Sowiński (29.01)
1:1 Josef Mihalik as. Marek Badzo, Patryk Noworyta (38.38 w przewadze)
2:1 Leszek Laszkiewicz as. Grzegorz Pasiut, Marian Csorich (61.07)
Gospodarze widząc osłabienia kadrowe gdańszczan rzucili się na bramkę Przemysława Odrobnego już od pierwszych minut spotkania. Gdański golkiper nie dał się jednak pokonać, uważnie grali też obrońcy. Gdańszczanie nie zamierzali się jednak tylko bronić, przeprowadzali akcje ofensywne, o których Rafał Radziszewski był w dużych opałach.
Wreszcie w połowie meczu po akcji młodych gdańskich zawodników Tobiasz Bigos umieścił krążek w siatce Cracovii.
Gospodarze wyrównali na kilka chwil przed końcem drugiej tercji.
„Sędzia trochę się w tej sytuacji pogubił, nawet niezależni obserwatorzy mówili, że krążek po ataku na naszego bramkarza powinien być wycofany do tercji neutralnej a tak mieliśmy wznowienie w naszej tercji i tak naprawdę przypadkowy strzał i gol na 1:1”- powiedział po meczu trener Henryk Zabrocki.
W ostatniej tercji wynik nie uległ zmianie, choć raz po raz pod bramkami dochodziło do ostrych spięć. Po raz drugi w rywalizacji gdańsko-krakowskiej w tym sezonie sędzia zarządził dogrywkę. W niej lepsi okazali się gospodarze, a dwa punkty zapewnił im Leszek Laszkiewicz.
„Trzeba pochwalić chłopaków za ten mecz, zagrali z wielką ambicją i mimo osłabień, mimo tego, że w składzie byli rekonwalescenci po zaledwie kilku treningach byliśmy blisko wywiezienia z Krakowa większej ilości punktów” – podkreślił po meczu trener Henryk Zabrocki.