Nareszcie drgnął dorobek punktowy Arki. Podopieczni Czesława Michniewicza wywalczyli jeden punkt w Chorzowie, po bezbramkowym remisie z faworyzowanym, bardzo groźnym na własnym stadionie Ruchem. Tym samym przerwana została fatalna seria porażek Arki!
Ruch Chorzów - Polnord Arka Gdynia 0:0
Od początku minimalnie lepsi byli arkowcy. W końcu dobrze funkcjonowały skrzydła, na których grali Bartosz Karwan i Marcin Pietroń. Przyczepić należy się jednak do swoistego strachu naszych graczy przed oddawaniem strzałów, co przy szybkich obrońcach gospodarzy utrudniało stwarzanie klarownych sytuacji strzeleckich. W Arce z dystansu próbował Marcin Wachowicz, w Ruchu dwa strzały na bramkę Norberta Witkowskiego oddał Marcin Sobczak. Uderzenia te były jednak zbyt anemiczne, by zaskoczyć bramkarzy.
Więcej na murawie zaczęło się dziać w II połowie. Niestety głównie za sprawą zawodników Ruchu, którzy stopniowo przejmowali inicjatywę. W 48. minucie Tomasz Brzyski podał piłkę do Sobczaka, który w sytuacji sam na sam próbował lobować Witkowskiego. Bramkarz Arki wybił piłkę na róg. W 52. minucie do bramki żółto-niebieskich trafił Marcin Zając. Szczęśliwie dla naszych piłkarzy sędzia boczny sygnalizował spalonego.
W kolejnych minutach rosła przewaga gospodarzy. Sprawiło to, że głównym celem Arki stało się wywiezienie bezbramkowego remisu. Piłkarze z Gdyni coraz częściej próbowali grać na czas - w ataku liczyli na szybkie kontry. W 84. minucie Niebiescy mieli piłkę meczową. Tym razem w sytuacji 1 na 1 z Witkowskim był Marcin Zając, który dostał podanie od Marcina Pulkowskiego. Ponownie górą był Witkowski, który w drugiej części meczu był zdecydowanie najlepszym piłkarzem Arki.
Łukasz Bieszke