Trzecią porażkę z rzędu odnotowali piłkarze Polnord Arki. Podopieczni Czesława Michniewicza zagrali niezły mecz, przez długi czas dominowali na boisku, ale niestety nie dało to punktów, bo swoje okazje bezwzględnie wykorzystali zawodnicy Śląska Wrocław.
Arka od początku starała się pokazać, że nie przyjechała do Wrocławia tylko się bronić. Gdynianie dobrze radzili sobie w środku pola, gdzie prym wiedli Dariusz Ulanowski z Krzysztofem Przytułą. W ataku bardzo aktywny był Grzegorz Niciński, który cały czas absorbował wrocławską defensywę. Kiedy wydawało się, że żółto-niebiescy opanowali sytuację na murawie, Sebastian Mila niespodziewanie zdobył bramkę dla gospodarzy.
Była 16' minuta meczu, kiedy Michał Płotka i Krzysztof Przytuła stracili piłkę ok. 30. metrów przed bramką Banaszyńskiego. Błyskawicznie dopadł do niej Jakub Ostrowski, który pognał z nią w kierunku bramki Norberta Witkowskiego i doskonale zagrał w tempo do Sebastiana Mili. Ten wpadł w pole karne i świetnym strzałem w lewy górny róg nie dał szans Witkowskiemu.
Zimny prysznic nie podziałał na Arkę deprymująco. Podopieczni Czesława Michniewicza częściej posiadali piłkę i mozolnie starali się konstruować akcje ofensywne. Piłka najczęściej wędrowała do bocznych pomocników, którzy starali się dośrodkowywać ją w pole karne, gdzie czyhał dobrze dysponowany Niciński. Niestety obrona Śląska spisywała się bez zarzutu, choć kilka razy było gorąco.
Jednak ambicja Arki została nagrodzona. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Marcin Wachowicz wykonywał rzut rożny. Krótko zagrał do Tomasza Sokołowskiego, który nie czekał i dośrodkował wzdłuż bramki Banaszyńskiego. Bramkarz Śląska nie wyszedł do wolno opadającej piłki i Anderson Silva z najbliższej odległości wpakował ją głową do siatki.
Początek drugiej połowy to bardzo dobra gra Arki. Żółto-niebiescy zaczęli skutecznie skracać pole gry gospodarzom poprzez pressing. W efekcie czego Marcin Pietroń oraz wprowadzony Bartosz Karwan szaleli po swoich stronach. W 65 minucie Pietroń doskonale dośrodkował do Nicińskiego, który z bardzo trudnej pozycji oddał świetny strzał głową. Niestety piłka odbiła się od słupa i nogi zdezorientowanego Banaszyńskiego, a następnie wyszła w pole.
Od tej chwili Śląsk zaczął śmielej atakować, stwarzając największe zagrożenie pod bramką Arki po stałych fragmentach gry. W 73, minucie gospodarzy wykonywali rzut rożny. Piłka powędrowała na 16. metr do Sebastiana Dudka, który jednak skiksował przy próbie uderzenia z pierwszej piłki. Jednak pomocnik Śląska naprawił swój błąd przytomnie podając na lewą stronę do Gancarczyka. Witkowski odbił mocny strzał pomocnika Śląska, ale wobec dobitki Tomasza Szewczuka był kompletnie bezradny
Mimo ambitnej postawy do końca spotkania, żółto-niebieskim nie udało się strzelić wyrównującej bramki i wynik nie uległ już zmianie.
Śląsk Wrocław - Polnord Arka Gdynia 2:1 (1:1)