Przed meczem wydawało się że gospodarze spotkania Orlęta Półwysep Reda są na straconej pozycji w pojedynku z Bałtykiem Gdynia. Ostatnia drużyna w tabeli „Bałtyckiej” III ligi bez zwycięstwa od początku rozgrywek, gościła drużynę zdecydowanego lidera tabeli który po dziewięciu kolejkach miał na swoim koncie 25 punktów. Jednak okazało się że tabela tabelą, a na boisku bywa różnie. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, gra toczyła się w środku pola z lekką optyczną przewagą lidera. Młodzi zawodnicy gospodarzy nie czuli respektu przed przyjezdnymi i prowadzili równożędną otwartą grę, co w efekcie dało to, że zawodnicy Bałtyku stworzyli w tym okresie gry tylko jedną groźną sytuację, po mocnym strzale gdyńskiego zawodnika Marcin Rybant sparował piłkę na rzut rożny. Zawodnicy z Redy mieli kilka dośrodkowań w pole karne gości, ale obrońcy nie dopuścili do oddania strzału. Taki obraz gry był do gwizdka sędziego kończącego pierwsze czterdzieści pięć minut gry. W przerwie na wypełnionej trybunie komentowano obraz zakończonej przed momentem gry z uwagą, aby grali tak dalej, a będzie dobrze, szczególnie podobała się postawa Orląt. Natomiast po przeciwnej stronie boiska, gdzie zasiedli kibice Bałtyku, było zaskoczenie grą i wynikiem meczu. Po krótkim okresie drugiej połowy meczu, trener gości dokonał zmiany jednoczesnej trzech zawodników, ale gra jak i wynik nie ulegały zmianie. Widoczna była wkradająca się nerwowość w zespole gości, a miejscowi zawodnicy prowadzili dalej otwartą grę, stwarzając groźniejsze sytuacje w polu bramkowym gości. Po strzale Kamila Wieliczki z przed pola karnego bramkarz Bałtyku z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Odpowiedź była szybka dośrodkowanie i strzał głową gdyńskiego napastnika i bramkarz redzian zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową. Orlęta Półwysep Reda schodziły z boiska z dorobkiem jednego punktu, przy aplauzie miejscowych kibiców. Należy mieć nadzieję, że w kolejnych kolejkach ligowych będzie coraz lepiej.