Wisła Can-Pack Kraków - Lotos PKO BP Gdynia 60:69

Początek meczu pokazał, że gdynianki nie zamierzają tanio sprzedać skóry. Znakomite akcje Canty i Beard dały Lotosowi osiem punktów przewagi po pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie Lotos PKO BP powiększył jeszcze przewagę, która sięgnęła 14 punktów. Wtedy zaczął się pościg gospodyń.
Celnie z dystansu trafiały Wielebnowska i Pałka, pod koszem rządziła Kara Brown-Braxton. Lotos PKO BP grał słabiej na deskach. Na nic zdała się "trójka" Breitreiner. Przewaga topniała w oczach i na przerwę gdynianki schodziły z zaledwie cztero punktowym prowadzeniem.
Po przerwie bardziej skoncentrowana wyszła Wisła, która szybko objęła prowadzenie. Potem oba zespoły grały bardzo nerwowo. Niewiele akcji kończyło się celnym rzutem do kosza. Ostatecznie po "trójce" Braxton Wisła prowadziłą przed ostatnią odsłoną 52:51. Sytuacja Lotosu PKO BP była tym trudniejsza, że Beard miałą już na koncie cztery przewinienia, a w czwartej minucie trzeciej kwarty kontuzji doznała Magdalena Leciejewska. Gdy wydawało się, żę Wisła ruszy do ostatecznego ataku to koszykarki gości przeprowadziły decydujące natarcie. Wprawdzie czwarte faule "zaliczały" kolejno Holdsclaw i Maksimović, ale to gdynianki były skuteczniejsze w ataku. Znów świetnie grała Canty, znakomitym rzutem za trzy punkty popisała się też Waligórska.
Był to przełomowy moment meczu, bo przewaga gości osiągnęła dziewięć punktów na pięćminut przed końcem meczu. Mimo szalonych rzutów DeForge Wisłą nie zdołała już odrobić strat. Rzuty DeForge blokowały Maksimović i Beard, a wolne skutecznie wykonywały Canty i Waligórska.
Lotos PKO BP wygrał 69:60 i siódme decydujące spotkanie rozegra za dwa dni w hali GOSiR Gdynia.

INFO: lotospkobp.pl
FOTO: Jarosław Szymański