Seria porażek została przerwana. 22 punkty Milana Gurovica pozwoliły zespołowi Prokomu Trefla na odniesienia czwartego zwycięstwa w DBE.
Prokom Trefl Sopot - Bank BPS Basket Kwidzyn 78:68 (19:17 18:12 23:15 18:20)
Prokom Trefl: Gurovic 22(4), van den Spiegel 10, Dylewicz 8, Slanina 8(2), Harissis 7(1) oraz Wagner 13, Roszyk 6, Masiulis 4
Basket: King 21(2), Ansley 16(2), Mazur 9(1), Eldridge 6, Żurawski 2 oraz Dąbrowski 8(2), Andrzejewski 6(1), Potulski 0, Mordzak 0
Mecz rozpoczął się od bloku Donatasa Slaniny oraz dwóch punktów z faulem Christosa Harissisa i wydawało się, że mimo wąskiego składu gospodarze nie będą mieli większych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Stało się jednak inaczej, gdyż gracze Prokomu, tak jak koszykarze z Kwidzyna, mieli problemy ze skutecznością w ataku. Goście mieli mnóstwo okazji do ponawiania swoich akcji dzięki aż 13 zbiórkom w ataku do przerwy. Na szczęście na posterunku był Milan Gurovic, który wymuszał faule gości i nie mylił się z linii rzutów wolnych.
W drugiej kwarcie gracze z Basketu próbowali rozbić strefę i zmniejszyć stratę głównie rzutami z dystansu - przy fatalnej skuteczności (2/18) okazało się to jednak niemożliwe. Niezłą zmianę ponownie dał Krzysztof Roszyk i Prokom prowadził do przerwy 37:29.
Początek trzeciej kwarty należał do wracającego do formy po kontuzji Dajuana Wagnera. Amerykański obrońca był nie do zatrzymania w ataku, a jego indywidualne akcje wzbudzały aplauz sopockiej publiczności. Znów aktywny pod koszem był Thomas van den Spiegel, który mecz zakończył z 14 pkt, 10 zbiórkami i 6 blokami na koncie. Przewaga gospodarzy w pewnym momencie momentami wynosiła 14 pkt, ale dwa celne rzuty za 3 Piotra Dąbrowskiego zmniejszyły ją do tylko 7 punktów w 29 minucie (45:52). Wówczas jednak akcją 2+1 popisał się van den Spiegel i przed ostatnią kwartą Prokom prowadził 60:48.
W końcówce Basket jeszcze raz spróbował pokusić się o niespodziankę. Sygnał do ataku dał King (10 pkt w IV kwarcie), a kiedy dwa razy z rzędu za 3 trafił Michael Ansley, zacięta końcówka wisiała w powietrzu. Na posterunku był jednak Slanina - jego dwie trójki uspokoiły sytuację i pozwoliły na dowiezienie bezpiecznej przewagi do końca.
Info: prokom.trefl.com.pl