piątek, 22 listopada 2024 Imieniny obchodzą: Cecylia, Marek, Maur, Wszemiła
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
24-07-2007 15:17, dodał: Arkadiusz Pieper czytano: 772 razy

Wyjazd do Lublina

Relacja z wyjazdu Fan Clubu Wybrzeża Gdańsk z Władysławowa do Lublina...

Sobota

Wyjeżdżamy z Władysławowa o godzinie 12:45. Omijamy korki w stronę Pucka i Redy jadąc przez Łebcz i Starzyno, a później przez Żelistrzewo, Mrzezino i Pierwoszyno. W Gdyni napełniamy bak. Zjadamy obiad w Gdyni i ruszamy dalej. Za Gdańskiem zaskakują nas korki, w których podróżowaliśmy aż za Elbląg. Do Warszawy już spokojniej – podróż przedłużała się liczne roboty drogowe. W stolicy meldujemy się około 18:00. Robimy zakupy w hipermarkecie. Z Warszawy kierujemy się już do Lublina. Około godziny 22:00 zatrzymujemy się we wsi Garbów w Karczmie na kolację. Zamówiliśmy co chcieliśmy i okazało się, że dają porcje jak dla całej armii. Oczywiście najedzeni jak nigdy, kierujemy się już do Lublina który był oddalony 11 km dalej. Od razu kierujemy się do Hotelu, w którym mieliśmy zamówiony pokój. Pod hotelem byliśmy o 22:45. O 23:25 – już w pokoju – obejrzeliśmy retransmisję finału Drużynowego Pucharu Świata z Leszna. Ku naszej ogromnej uciesze – nasza reprezentacja została Mistrzem Świata! Byliśmy pod wrażeniem. Po 1:00 położyliśmy się spać.

Niedziela

O 8:00 już musieliśmy wstawać, gdyż o 8:30 mieliśmy śniadanie. Zjedliśmy je, wróciliśmy do pokoju, posprzątaliśmy, spakowaliśmy się i o 10:00 opuściliśmy pokój. Postanowiliśmy pójść pozwiedzać Stare Miasto. Po drodze mijamy kościół Dominikanów i udaliśmy się na Mszę Świętą. Tam dowiedzieliśmy się o rocznicy jaka przypadła na ten dzień. W 1944 roku hitlerowcy, którzy okupowali Zamek, byli zmuszeni do wycofania się. Kiedy to robili, wymordowali wszystkich więźniów. Zginęło ponad 300 osób. Po Mszy udaliśmy się do jednej z licznych knajpek. Postanowiliśmy pozwiedzać Zamek, w którym mieści się Muzeum. Liczne obrazy, rzeźby, wystawy poświęcone wojnie… Wszystko bardzo interesujące. Spędziliśmy tam aż godzinę. Widzieliśmy tam również kibiców Wybrzeża. Po tej kulturalnej wizycie postanowiliśmy na Rynku zjeść obiad. Do meczu pozostało jeszcze 3 godziny. Poszliśmy na spacer po Lublinie. Zatrzymaliśmy się w jeszcze innej knajpie. W końcu trzeba było iść na stadion. Tam poszliśmy piechotą. Przy kasach bardzo duże kolejki. Stoimy 20 minut i czekamy na swoją kolej. Dużo nerwów i przepychanki o miejsce w „szeregu” między miejscowymi. Na sektorze meldujemy się o 18:00. Czekamy aż grupa Ultras zacznie wieszać swoje flagi i zaczynamy wieszać razem. Zaskakuje nas bardzo wysoki płot i w wieszanie fan zaangażowano więcej osób niż zwykle. Na meczu zawisły trzy flagi: Wybrzeże Gdańsk, Wybrzeże i nasza Władysławowo - duża. Po powrocie na miejsca ochrona próbuje zabrać Ultrasom siatkę z pirotechniką. Siatka sprytnie się rozpłynęła, a ochroniarz na odczepnego dostał tylko trochę materiału. Resztę udaje się odpalić co widać na poniższym filmiku.

http://youtube.com/watch?v=2Pmbdn83oGg

Na meczu z początku dobrze słyszalni kibice miejscowego klubu. W drugiej części meczu słychać było już tylko kibiców Wybrzeża. Nasz sektor cały czas był w ruchu – tańce, śpiewy, nawet wężyk co można zobaczyć w galerii. W naszym sektorze zasiadali również kibice z Lublina, przychodzili członkowie Klubu Kibica lubelskiego zespołu. Do nieprzyjemnej sytuacji dochodzi pod koniec spotkania. Na naszym sektorze kibic z Lublina dostaje ataku padaczki. Nasi kibice od razu udzielają pierwszej pomocy, poszkodowany dostaje od nas wodę. Karetka wzywana była kilkakrotnie i na różne sposoby: dzwoniono bezpośrednio z prywatnych telefonów, wzywana była ochrona, policja, w końcu nawet cały sektor zaczął krzyczeć: „Karetka, karetka”. I to nie pomogło. Dopiero „wizyta” w wieżyczce sędziowskiej i komunikat spikera zadziałał. Po ostatnim biegu okrzyki zachęcające Lublinian do udania się na wspólną rozmowę przy małym jasnym w przystadionowym barze. Klimat jaki panował na meczu był więcej niż przyjazny.
Nasi zawodnicy mieli gorszy tylko początek meczu. Niezawodny Tomasz Chrzanowski znowu zaliczył fantastyczny mecz. Bjarne Pedersen i Artur Pietrzyk również. Słabiej pojechał świeżo upieczony mąż – Krzysztof Jabłoński. Jak zwykle walecznie jeździł Ukrainiec Andrzej Karpow. Mecz rozstrzygnął się na naszą korzyść – 51:42.

Po meczu udajemy się na stację benzynową. Tankujemy tanie paliwo i kupujemy coś do picia na drogę. Jemy kolację w Karczmie, gdzie spotykamy się z cała naszą drużyną, zamieniamy dwa słowa z Jabłońskim i ruszamy do Władysławowa. Po drodze jeszcze jeden postój i we Władysławowie jesteśmy o godzinie 4:55.

Zapraszamy wszystkich kibiców z Władysławowa i okolic na mecz ze Startem Gniezno już 29 lipca o godzinie 18:00 przy Ulicy Długie Ogrody (droga nr 7 w kierunku Warszawy).

Lele

 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt