Kibice zgromadzeni w sobotni wieczór w hali przy ul. Mickiewicza w Rumi mogli obejrzeć ciekawy mecz 21. kolejki I ligi siatkówki kobiet. Siatkarki EC Wybrzeże TPS Rumia podejmowały lidera tabeli Wisłę Enion Kraków.
Pierwsze dwa sety to pewna dominacja Wisły na parkiecie. Podopieczne trenera Jerzego Skrobeckiego nie mogły sobie poradzić ze skutecznymi atakami ze środka i ze skrzydeł. Koncertowo rozgrywała dwukrotna mistrzyni Europy z 2003 i 2005 roku Magdalena Śliwa. Pomimo przegranych dwóch pierwszych setów do 14 i 18, siatkarki z Rumi nie poddały się i podjęły wyrównaną walkę, doprowadzając do remisu. Tie-break okazał się szczęśliwy dla podopiecznych trenera Ryszarda Litwina. Tym samym passa zwycięstw lidera tabeli została podtrzymana.
EC Wybrzeże TPS Rumia - Wisła Enion Kraków 2:3 (14:25, 18:25, 25:18, 25:22, 8:15)
Wypowiedzi po meczu:
Magdalena Śliwa (asystent trenera Wisły Enion Kraków, rozgrywająca): Myślę, że w dwóch pierwszych setach zagrałyśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Rywalki nie zmusiły nas do większego wysiłku, bo same popełniały za dużo własnych błędów. Natomiast później troszeczkę się rozluźniłyśmy, a rywalki zaczęły grać skuteczniej. Zrobiło się trochę nerwowo. Myślę, że tie-break udowodnił, że jesteśmy drużyną lepszą.
Ryszard Litwin (trener Wisły Enion Kraków): Drużyna z Rumi po dwóch przegranych setach nie poddała się i zaczęła nas punktować. Natomiast my straciliśmy cały impet i koncepcję po kontuzji Wioletty Miś pod koniec drugiego seta. Zamiast skupić się na grze w trzecim secie, dziewczyny myślały o tym co się stało. Wybiło to je zupełnie z rytmu gry. Gdybyśmy grali normalnie, to ten mecz skończyłby się wynikiem 3:0. Na pewno bardzo cenny punkt zdobyły siatkarki z Rumi. Natomiast powiem szczerze, że nie spodziewaliśmy się, że stracimy ten jeden punkt.
Jerzy Skrobecki (trener EC Wybrzeże TPS Rumia): Myślę, że był to bardzo ciekawy mecz. Przyszło bardzo dużo kibiców i zasłużyli na to, żeby oglądać dobrą siatkówkę. W dwóch pierwszych setach dziewczyny były przerażone, że przyjechał zespół lidera. Drużyna z Krakowa przegrała do dzisiaj w tych rozgrywkach tylko kilkanaście setów i jeden mecz. Te emocje przeszkadzały w tym, żeby nawiązać w dwóch pierwszych partiach bardziej wyrównaną walkę. Myślę, że ochłonęliśmy i te dwa następne sety były może nie najlepsze, ale na pewno bardzo dobre. Gra się wyrównała. Jednak to kosztowało dziewczyny tak dużo zdrowia, że w tie-breaku musiały uznać wyższość rywalek. Na pewno możemy być zadowoleni z dzisiejszego spotkania, bo zdobyliśmy jeden punkt. Być może ten punkt zadecyduje o tym, że będziemy w dziesiątce zespołów i zagramy w pierwszej rundzie play-off.
Info: Marcin Dobrzyniecki/siatka.net