Sztab szkoleniowy Pogoni Lębork na czele z trenerem Sobiesławem Przybylskim oraz piłkarze nie mogli już doczekać się inauguracji wiosny.. Od ostatniego ligowego meczu z 10 listopada minęło sporo czasu. Po przełożeniu pucharowego meczu z Kaszubią i pierwszego meczu rundy rewanżowej ze Skotawią w Lęborku Pogoń zaczęła wiosnę od wyjazdowego spotkania z Diamentem w Trzebielinie. Z powodu przymusowej pauzy za kartki nie mógł zagrać lider drużyny, doświadczony pomocnik Mariusz Kalamaszek oraz skrzydłowy Jakub Żmudzki i obrońca Szymon Bach, którzy odbywają karę za czerwone kartki w meczu juniorów z makroregionie. Cała trójka wspierała kolegów z ławki rezerwowych.
Pogoń zaczęła w klasycznym ustawieniu. Do wymuszonych roszad doszło na pozycjach. W bramce bez niespodzianki, czyli Skrzypczak, którego zmiennikiem był Czekirda. Na mecze pojechał także z drużyną bramkarz z drużyny juniorów Patryk Labuda. Miejsce na prawej obronie zajął z konieczności środkowy obrońca, filar defensywy i kapitan Oskar Jasiński. W środku dostępu do bramki pilnowali Marek Kozakiewicz i debiutujący w Pogoni, 28-letni Kamil Gapski, wypożyczony z Pomorza Potęgowo. Lewa obrona to miało być królestwo wracającego z wypożyczenia Bartosza Żmudzkiego, który miał wspierać kolegów także w ofensywie. Przed nimi trzech środkowych pomocników, z których Rafał Morawski i Bartosz Haraszczuk mieli przede wszystkim odpowiadać za destrukcję oraz najbardziej ofensywnie usposobiony 18-letni Igor Miasnikow. Najbliżej bramki Diamentu zagrał najlepszy strzelec drużyny Sylwester Ilanz oraz skrzydłowi Andrzej Kołucki i Mateusz Stankiewicz.
Pogoń nie czekała biernie na rozwój wydarzeń ale niemal od samego początku przejęła inicjatywę. Już po niespełna minucie przy bocznej linii faulowany był Stankiewicz. Do wolnego podszedł Haraszczuk i wrzucił na piąty metr piłkę dochodząca do bramki. W dużym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Gapski i z bliska wpakował piłkę głową. Ogromna radość debiutanta, który utonął w gratulacjach od nowych kolegów. Pogoń poszła za ciosem. Dzięki dobrej organizacji i współpracy, agresywnej grze tuż po starcie piłki była częściej w jej posiadaniu i inicjowała kolejne ataki. Opanowała środek pola, niwelując w zarodku jakiekolwiek akcje zaczepne gospodarzy.
W piątej i szóstej minucie Tomasz Perkowski bezpardonowo dwa razy brutalnie potraktował Bartosza Żmudzkiego, mając chyba zamiar zniechęcić obrońcę Pogoni do ofensywnej gry. Za pierwszym razem jeszcze mu się upiekło. Po drugim przewinieniu sędzia Andrzej Cyrson ostudził Perkowskiego żółtą kartką, co nie przeszkodziło mu za niedługo faulować bez ceregieli trzeci raz Żmudzkiego.
W 11 minucie wysoki pressing Żmudzkiego i Miasnikowa na obrońcach Diamentu przyniósł oczekiwany efekt. Po odbiorze piłki Żmudzki podciągnął kilka metrów i posłał piłkę w okolice 11 metra. Nadbiegający Morawski nie musiał kopać mocno, a piłka jeszcze po rękach bramkarza Rafała Jadłowskiego wpadła do siatki.
Pogoń prowadziła już 2:0 i dalej dominowała. W 21 minucie piłkę przed polem karnym otrzymał Ilanz i ruszył w kierunku bramki. Mijał kolejnych rywali, aż ostatni Karol Narloch przerwał jego rajd faulem, za który otrzymał żółtą kartkę. Snajper Pogoni sam wymierzył sprawiedliwość, strzelając nad murem w okienko bramki. To był nokaut gospodarzy.
W tym okresie gry praktycznie jedyne zagrożenie, jakie stwarzali gospodarze, było po stałych fragmentach, z których i tak niewiele wynikało. W 25 minucie Ilanz wrócił na własną połowę chcąc pomóc kolegom w defensywie i faulował. Z rzutu wolnego strzał wylądował w rękach Skrzypczaka. Przy takim wysokim prowadzeniu w szeregi Pogoni wdarło się rozluźnienie. W 29 minucie Kozakiewicz wdał się w drybling przy wyprowadzaniu piłki i stracił ją. Uciekającego rywala tuż przed polem karnym musiał faulować i na tym się na szczęście skończyło. Obyło się bez kartki. W 36 minucie sędzia odgwizdał faul na Gapskim, który jeszcze skomentował decyzję arbitra, który upomniał obrońcę Pogoni żółtą kartką. W 41 minucie najlepsza okazja dla Diamentu. Po krzyżowym zagraniu w pole karne Bartosz Żmudzki zostawił za dużo miejsca Perkowskiemu, a ten z kilku metrów uderzył głową. Skrzypczak był na posterunku i nie dał się zaskoczyć. Trzy minuty potem Miasnikow wrócił na własną połowę, żeby rozegrać piłkę. Niestety stracił ją i rywal ruszył na bramkę. Gapski w akcji ratunkowej nie widział innego wyjścia i faulował. Druga żółta kartka dla obrońcy Pogoni, który swój debiut zapamięta nie tylko ze strzelonego gola.
Trener Przybylski dokonał roszad na drugą połowę. Jasińskiego z prawej obrony przesunął do środka, a miejsce kapitana zajął Stankiewicz. Gra w osłabieniu, ale przy pewnym wysokim prowadzeniu, pozwoliła Pogoni cofnąć się i czyhać na okazję do kontrataku. Inicjatywę przejęli gospodarze i nie mając nic do stracenia odważnie ruszyli do przodu. Dwie minuty po przerwie Morawski długim podaniem uruchomił Ilanza, który wprawdzie wygrał z obrońcą pojedynek biegowy, ale zabrakło lepszego strzału. W 53 minucie groźnie zaatakowali gospodarze. Źle ustawiony Kozakiewicz nie przeciął prostopadłego podania i rywal wbiegł pod szesnastkę. Podanie za plecy spowodowało, że z bramkowej akcji nic nie wyszło. Po tej akcji ofensywnego Miasnikowa zmienił bardziej defensywny Krzysztof Witkowski. Po godzinie gry dwóch świeżych ofensywach zawodników wprowadził trener Diamentu. U nas za Kołuckiego wchodzi debiutujący ponownie po latach wychowanek Łukasz Kołodziejski. Już chwilę później broniąca się Pogoń i Perkowski strzelił groźnie tuż nad poprzeczką. W 64 minucie za wulgarny komentarz do decyzji sędziego żółtą kartkę zobaczył Bartosz Żmudzki. Chwilę później rzut wolny dla Diamentu w pobliżu pola karnego i strzał z głowy prosto w dobrze ustawionego Skrzypczaka. W 70 minucie gospodarze w osobie Jakuba Bronki próbowali wyprowadzić kontrę, ale Jasiński za wszelką ceną zamierzał ją przerwać i uporczywie trzymał za koszulkę rywala, który próbował się uwolnić. Kapitan Pogoni jako trzeci zawodnik w drużynie zobaczył żółtą kartkę. W 73 minucie ponownie oblężenie bramki Pogoni. Piłka trafia do jednego z gospodarzy, który strzela do pustej bramki. Piłce na drodze w ofiarnej interwencji staje Stankiewicz i ratuje swój zespół przed utratą gola.
Po tym okresie naporu gospodarzy wszelkich nadziei pozbawił ich niezawodny Ilanz. Kołodziejski podał ze skrzydła do Iliego, a ten mając przed sobą tylko bramkarza nie dał mu szans, choć piłka jeszcze zaliczyła kontakt z rękawicami Jadłowskiego.
W 77 minucie podwójna zmiana w ekipie Pogoni. Za Stankiewicza wchodzi Żółtowski, a za Haraszczuka Krajnik. Minutę później groźna akcja gospodarzy i pewna interwencja Skrzypczaka na linii bramkowej. W 82 minucie Witkowski strzela z dystansu przy słupku, bramkarz wybija, a Kozakiewicz strzela nad poprzeczką.
W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Morawski podaniem na wolne pole obsłużył Ilanza, który najpierw uprzedził a następnie minął bezradnego bramkarza i kopnął do pustej bramki, kompletując hat-tricka.
Po meczu trener Pogoni Sobiesław Przybylski nie krył zadowolenia z meczu i wyniku: - Okazałe zwycięstwo, wspaniała inauguracja. Początek rundy rewanżowej ułożył się wspaniale. W swoim debiucie już w pierwszej minucie meczu bramkę zdobył Kamil Gapski. Kolejna bramka to asysta Bartka Żmudzkiego, który zaliczył świetne spotkanie i gol zdobyty przez Rafała Morawskiego. Nie można zapomnieć o hat-tricku Sylwka Ilanza. Cieszy gładkie zwycięstwo, cieszy dużo zdobytych bramek i "0" z tyłu. Cały zespół czekał na kibiców bo jak sami twierdzą, z kibicami i dla kibiców gra się o wiele lepiej i widać, że kibice pomogli. La Manita w Trzebielinie, na wspaniale przygotowanej płycie.
Diament Trzebielino - Pogoń Lębork 0:5 (0:3)