Spotkanie Pogoni Lębork z A-klasowym Stolemem Gniewino w ramach Pucharu Polski miało być próbą generalną przed ruszającą za tydzień IV ligą.. Próba ta nie wypadła jednak najlepiej. Ambicja i poświęcenie podopiecznych trenera Tomasza Dołotki oraz niewykorzystane przez Pogoń sytuacje sprawiły, że na boisku w Starzynie doszło do dużej niespodzianki, za jaką trzeba uznać zwycięstwo Stolemu 2:0. To koniec pucharowej przygody Pogoni.
W podstawowym składzie Pogoni wybiegło sześciu pozyskanych w oknie transferowym zawodników, ale nawet oni nie uchronili faworytów od porażki. To, że Stolem nie zamierzał ograniczyć się do defensywy pokazały już pierwsze minuty, kiedy gospodarze dwa razy zagrozili bramce Mateusza Imianowskiego. Szczególnie druga próba sprawiła trochę kłopotów golkiperowi Pogoni, który jednak stanął na wysokości zadania, wybijając zmierzającą pod poprzeczkę piłkę. W 21 minucie Pogoń mogła wyjść na prowadzenie kiedy Grzegorz Gruchała dobrym podaniem za obrońców obsłużył Kacpra Markowskiego. Ten próbował z kilkunastu metrów przelobować bramkarza, ale z dobrego pomysłu nie było efektu bramkowego. Po pół godzinie gry piłka wrzucona w pole karne ponownie zmierzała pod poprzeczkę Stolemu, ale i tym razem bramkarz nie dał się zaskoczyć. Na murawie trwała więc zacięta walką o każdą piłkę. Pogoń nie potrafiła złapać właściwego rytmu gry, także przez wiele niecelnych zagrań, nawet w prostych sytuacjach.
W 33 minucie lęborczanie stracili pierwszego gola. Dośrodkowanie z rzutu wolnego spod bocznej linii trafiło do nie obstawionego zawodnika Stolemu, stojącego przy dalszym słupku, a ten nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w bramce po uderzeniu głową. Przed przerwą straty próbował odrobić Markowski, ale piłka o kilka metrów poszybowała obok bramki. Natomiast Łukasz Beyl, po uderzeniu z wolnego, także nie trafił w światło bramki. Wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
W 56 minucie Pogoni udaje się przeprowadzić dobrą akcję. Beyl podaje do Markowskiego, a ten odgrywa do Gruchały, którego strzał w polu karnym odbija się od obrońcy. Minutę później strzał z dystansu Sznycera ze Stolemu niewiele mija słupek. Od 64 minuty Pogoń przegrywała już dwoma golami. Krzyżowa górna piłka ląduje tuż przed polem karnym. Z bramki wybiega Imianowski, ale przegrywa pojedynek główkowy z Wachowiakiem i piłka zmierza do bramki. Mimo rozpaczliwej próby dogonienia jej przez jednego z zawodników Pogoni, wpada razem z nim do bramki. Zmniejszyć rozmiary porażki goście mieli okazję jeszcze w 73 minucie. Szybie wyjście z własnej połowy i Gruchała wypuszcza Markowskiego. Ten wbiega w pole karne i ma przed sobą tylko bramkarza. Nie decyduje się na strzał, ale mija go, wyrzucając się do końcowej linii. Stamtąd jeszcze wycofuje piłkę do Pawła Sobczyńskiego, który z kilku metrów trafia w stojącego na linii bramkowej obrońcę. W 75 minucie w Stolemie pojawił się były zawodnik Pogoni Łukasz Chmielewski. W 83 minucie ostatnia dogodna okazja Pogoni. Rezerwowy Haraszczuk kieruje piłkę na prawo do Stankiewicza, który łamie akcję do środka i prostopadle podaje do Markowskiego. Napastnikowi Pogoni piłkę spod nóg wybiera bramkarz.
Stolem Gniewino - Pogoń Lębork 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Robakowski (33), 2:0 Wachowiak (64)
Pogoń: Imianowski - Ulanowski (50' Żmudzki B.), Sobczyński, Goidlewski, Kołucki, Basiński (75' Stankiewicz), Witkowski (83' Haraszczuk), Beyl, Mańka, Gruchała, Markowski.