niedziela, 28 kwietnia 2024 Imieniny obchodzą: Paweł, Maria, Waleria, Marek, Przybycześć, Afrodyzy, Afrodyzjusz, Afrodyzja, Arystarch, Andrea
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
27-09-2013 12:41, dodał: Piotr Łukaszewski czytano: 1517 razy

IV Liga: Pogoń Lębork - Drutex-Bytovia II Bytów 1:0

fot. Janusz Pomorski/pogon.lebork.pl

Zwycięstwem Pogoni Lębork zakończył się mecz IX kolejki IV Ligi z rezerwami II-ligowej Bytovii.. Po pięciu minutach gry Jakub Żmudzki nie wykorzystał znakomitej okazji i na gola trzeba było czekać do 48 minuty, kiedy zespołową akcję zamknął z bliska Sylwester Ilanz. Jeden z najskuteczniejszych IV-ligowych napastników nie wykorzystał jeszcze jednej świetnej okazji i w końcówce Patryk Labuda musiał ratować Pogoń przed stratą punktów.

- Wydaje mi się, że w pierwszej połowie byliśmy stroną lekko przeważającą. Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji, i powinniśmy przewagę udokumentować jedną lub nawet dwiema bramkami. Zobaczyliśmy, że bramkarz Bytovii jest niepewny, "pluł" dużo piłek i miałem pretensje do Ilanza i Waczkowskiego, że z tych prezentów nie skorzystaliśmy. Dziś wyszliśmy dwoma napastnikami i powinniśmy to wykorzystać. Nie zapominajmy o tym, że Chylewski też robił dużo zagrożenia. Wiedzieliśmy na co go stać i odcinaliśmy od podań - komentuje spotkanie trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Po przerwie wiedzieliśmy, że musimy szybko zdobyć bramkę. Udało się. Powinniśmy wykorzystać dwie, trzy kolejne okazje, a tak była nerwowa końcówka. Patryk Labuda uratował nas przy sytuacji Chylewskiego. Ogólnie kontrolowaliśmy przebieg meczu, ale Bytovia na pewno nie jest słabym zespołem. Wiedzieliśmy, że trzy punkty są w naszym zasięgu i musimy wygrać ten mecz. To się udało i chwała za to piłkarzom.

Trener Przybylski miał w tym meczu ograniczone pole manewru i trudno było wytypować pierwszą jedenastkę. Brak Łukasza Kołodziejskiego z powodu wyjazdu oraz Marka Kozakiewicza i Eliasza Iwosy oraz kontuzja Kamila Gapskiego spowodowały, że na ławce obok dwóch bramkarzy zasiedli 18-latkowie: Naczk, Fudala, Bulczak oraz rok młodszy obrońca Łukasz Janowicz. Cała czwórka w końcówce pojawiła się na boisku jako tzw. rezerwa taktyczna.

Od pierwszych minut Pogoń uzyskała przewagę, była drużyną częściej atakującą, grającą na połowie rywala. I z tej optycznej przewagi w piątej minucie narodziła się bramkowa okazja, jakich wiele nie było w tym meczu. Podanie ze środka za obrońcę, któremu zza pleców wybiegł Jakub Żmudzki i mając przed sobą wybiegającego naprzeciw bramkarza Michała Szmidkę, skrzydłowy Pogoni posłał piłkę lobem, niestety nie trafił do pustej bramki, bo piłka przefrunęła nad poprzeczką.

Kwadrans dobrej gry Pogoni przyniósł jeszcze jedną sytuację, ale tym razem po dośrodkowaniu Byczkowskiego w 12 minucie sprokurował ją bramkarz gości, który wypuścił piłkę. Niestety, nie było nikogo na dobitkę. Bramkarz Bytovii w ciągu całego meczu miał problemy z łapaniem piłki, ale z tych błędów Pogoń nie potrafiła skorzystać.

Po kwadransie z inicjatywą gospodarzy, mecz wyrównał się, a główna scena zmagań przeniosła w środkową strefę, gdzie trwała walka o przejęcie wpływów. Goście z czasem otrząsnęli się z tej przewagi i zaczęli coraz śmielej atakować. W 23 minucie wysokie wstrzelenie piłki przez Bartłomieja Chojnackiego i uderzenie Bartosza Zimona jeszcze poszybowało wysoko nad poprzeczką. Dużo bardziej poważne ostrzeżenie dostali gospodarze w 24 minucie, kiedy uderzenie z 16 metrów Przemysława Toczka minęło słupek o centymetry.

Minutę później atak pozycyjny Pogoni. Przerzut do Jędrzeja Waczkowskiego, który z kilku metrów kopnął nie do bramki, ale wzdłuż. W 27 minucie kolejna groźna akcja gości. Tylko Patrykowi Labudzie zawdzięczają koledzy, że kapitan rywali Łukasz Chylewski nie doprowadził do wyrównania. Pogoń od czasu do czasu starała się atakować, ale brakowało albo pomysłu, albo za małą liczbą atakujących i goście bez większych kłopotów radzili sobie w defensywie.

W 44 minucie lewym skrzydłem przedarł się Arkadiusz Byczkowski. Z narożnika boiska wycofał do Ilanza, który złamał do środka i chciał dynamicznie wbiec w pole karne, wypuszczając sobie wcześniej piłkę. Kiedy mijał Toczka, padł jak ścięty. Sędzia uznał to za próbę wymuszenia faulu i pokazał mu żółtą kartkę, trzecią w tym sezonie, a więc tylko z konsekwencjami finansowymi na rzecz Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. W doliczonych dwóch minutach już nic się nie wydarzyło i przy bezbramkowym remisie i niewielu okazjach obie drużyny udały się do szatni, a kibice marzyli o jednej bramce, która dałaby trzy punkty.

To, co nie udało się na początku spotkania Jakubowi Żmudzkiemu, powiodło się tuż po przerwie Ilanzowi. W 48 minucie atak pozycyjny Pogoni. Kuba Żmudzki przedzierał się wzdłuż linii pola karnego, aż nie mając możliwości samemu złamać akcji do środka i zakończyć uderzeniem, rozciągnął akcję do boku do Byczkowskiego. Ten ostatni strzelił w kierunku dalszego słupka. I kiedy wydawało się, że piłka minie bramkę, jak spod ziemi wyrósł Ilanz i z najbliższej odległości podciął piłkę pod poprzeczkę, dając Pogoni prowadzenie.

W 55 minucie, po dośrodkowaniu Mateusza Sychowskiego z rzutu wolnego przy bocznej linii, grający ponownie na stoperze Rafał Morawski uderzył piłkę głową wprost w bramkarza. W 59 minucie odpowiedzieli goście. Sprytne zagranie z wolnego, także z bocznego sektora boiska, na pierwszy słupek, pierwszy do piłki dopadł Krzysztof Król i kopnął z bliska w boczną siatkę. Pogoń traciła inicjatywę, a im bliżej było końca, tym goście byli coraz bardziej zdeterminowani, żeby wyrównać straty. W 69 minucie faul w środkowej strefie, 30 metrów od bramki. Do wolnego podszedł Chylewski i uderzył nieskutecznie przy słupku.

W 73 minucie, po zagraniu piłki przez Bartosza Żmudzkiego leciała ona dużym łukiem w pole karne. Już spod końcowej linii wycofał ją głową Waczkowski do niepilnowanego Ilanza, który zazwyczaj kończy takie okazje golem, ale tym razem mocno przestrzelił z zaledwie kilku metrów. Dwie minuty później Byczkowski z lewego skrzydła złamał akcję do środka i uderzył zza pola karnego. Ze złapaniem piłki po raz kolejny problem miał bramkarz. Ale Ilanz nie zdążył z dobitką.

Bytovia nacierała, a Pogoni trudno było utrzymać się przy piłce i oddalić grę od pola karnego. Słabemu strzałowi Chylewskiego w 81 minucie, w znakomitej okazji, z kilku metrów zabrakło wykończenia i Labuda mógł odetchnąć. W 86 minucie ponownie powiało grozą. Strzał Bartłomieja Chojnackiego był bliski powodzenia lecz niecelny.

W samej końcówce trener Przybylski dokonał czterech, także taktycznych zmian. Po doliczonych pięciu minutach spotkania, bez żadnej szczególnie interesującej akcji zawodnicy Pogoni mogli odetchnąć z ulgą.

Pogoń Lębork - Drutex-Bytovia II Bytów 1:0 (0:0)

 

Żródło: Janusz Pomorski/pogon.lebork.pl
 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt