piątek, 1 listopada 2024 Imieniny obchodzą: Konradyn, Seweryn, Andrzej, Warcisław, Wiktoryna, Konradyna
Kaszëbsczi jazëk Polski English Deutsch
09-03-2011 10:57, dodał: Piotr Łukaszewski czytano: 1169 razy

TG Sokół Gdańsk - SportowePomorze.pl Władysławowo 57:67

Kolejny mecz w Lidze okręgowej seniorów drużyna z Władysławowa rozegrała na wyjeździe z drużyną Sokoła Gdańsk w... Szemudzie. Drużyna z Gdańska właśnie tam rozgrywa swoje spotkania w lidze.

Mecz rozpoczął się z niespełna godzinnym opóźnieniem, ponieważ przedłużył się Turniej piłki halowej "Kaszebe Cup 2011".

Nieprzewidziana przerwa bardziej zdekoncentrowała drużynę z Władysławowa, która zaczęła mecz z lekkim handicapem. Na szczęście przebudzenie nastąpiło szybko i po kilkuminutowym impasie strzeleckim "Pomorzanie" podkręcili tempo odrabiając straty z początku kwarty i ostatecznie kończąc ją z 7-mio punktową zaliczką.

Druga kwarta to już przemyślana gra SportowegoPomorza, która pozwoliła im schodzić z parkietu na koniec połowy z wysokim prowadzeniem 24:36. Trzeba jednak przyznać, że duża przewaga nie do końca przedstawia obraz gry w tej części meczu. Gracze Sokoła starali się wybić drużynę gości z uderzenia zmieniając obronę na strefową. Celne rzuty za trzy punkty Piotra Kaczkowskiego (8 pkt) oraz Roberta Odwalda (17 pkt) szybko uświadomiły gospodarzom, że taka forma obrony nie przyniesie im powodzenia.

Zryw Gdańszczan w trzeciej kwarcie niewątpliwie zaskoczył naszych podopiecznych. Wielką ambicją i wolą walki gracze Sokoła próbowali zmniejszyć niekorzystny rezultat, w pewnym momencie niwelując go nawet do pięciu punktów, na szczęście w porę i nie po raz ostatni w meczu, drużyna gości pokazała charakter, nie pozwalając rozpędzić się przeciwnikowi i po zaciętej walce oddając tylko 2 punkty ze zgromadzonej przewagi.

Trzeba przyznać, że druga połowa a w szczególności czwarta kwarta wzbudziła wiele emocji. Ponownie początek należał do gospodarzy, którzy po raz kolejny "doszli" zespół z Władysławowa, co spowodowało ich nerwową i "rwaną" grę. Opanować emocje, taka dewiza była kluczem do sukcesu w końcówce spotkania i taką też przyjęli gracze z "Władka".

Należy jednak powiedzieć, że nie było to łatwe, bo przeciwnik nie odpuszczał komenderując w ostatnich minutach obronę na całym boisku.

Tutaj trzeba zaznaczyć, że widać było pracę na treningach nad tym elementem, bo obrona ta, która wcześniej była piętą achillesową drużyny, nie sprawiała już im większych kłopotów. Z kolei drużyna z Gdańska widząc, co się dzieje i szybko upływający czas była zmuszona do szybkich fauli, licząc na nerwy i zmęczenie podczas wykonywania ważnych rzutów wolnych. Niestety nawet najczarniejszy scenariusz nie zmieniłby wiele, bo gospodarze dobrze pilnowani nie potrafili wypracować sobie dogodnych sytuacji strzelecki w konsekwencji oddając niecelne rzuty.

Całe spotkanie mogło się podobać, mecz był toczony w szybkim tempie, obie drużyny grały bez respektu dla przeciwnika, a końcowy wynik 57:67 nie do końca oddaje wyrównany poziom widowiska. Na uznanie zasługuje postawa całej drużyna z Władysławowa. Niemal każdy zawodnik, który wchodził na parkiet wnosił "coś" do gry. Jedyne, co może frustrować to arytmia gry zespołu. W zbliżających się meczach z Lęborkiem i Sierakowicami na taką słabość nie będą już mogli sobie pozwolić.

Bohaterami meczu z cała pewnością można nazwać dwóch centrów sp.pl: Roberta Odwalda wracającego po kontuzji oraz Szymona Borchmanna (10 pkt), który mimo podkręconej kostki grał do końca jak równy z równym, nie odpuszczając przeciwnikowi do końca meczu.

Żródło: Maciej Jaskułka
 
Oceń artykuł:
Ten artykuł jest oceniany na
  • 3
Masz swoje zdanie? Przedstaw je! Komentuj zgodnie z Zasadami Opinii.
Więcej różnych opinii i komentarzy znajdziesz na sportowym forum.
 
Redakcja | O nas | Patronat medialny | Reklama | Polityka prywatności | Linki | Kontakt