Siatkarki Gedanii przegrały sromotnie w Żukowie z Impelem Gwardią Wrocław 0:3 (10:25, 16:25, 14:25). Przed meczem liczono, że wynik będzie... odwrotny.
Tymczasem zamiast zrównać się z rywalem dorobkiem w tabeli straty gedanistek do gwardzistek wzrosły do sześciu punktów.
GEDANIA: Sawoczkina, Nuszel, Tokarska, Wellna, Kaliszuk, Ziemcowa, Durajczyk (libero) oraz Skowrońska, Szymańska, Pasznik.
GWARDIA: Haładyn, Kruk, Szkudlarek, Mroczkowska, Czerwińska, Efimienko, Krzos (libero) oraz Szafraniec, Barańska
Początek spotkania to walka na siatce. Najpierw blokami popisywała się Zuzanna Efimienko. Dzięki temu gwardzistki objęły prowadzenie 2:0 i 4:2. Po chwili królowanie na taśmie przejęła Natalia Ziemcowa i zrobiło się 4:4. Niestety, przed pierwszą techniczną przyjezdne zdobyły dwa punkty przewagi, a zaraz po niej atakiem i zagrywką popisała się eksgedanistka, Aleksandra Kruk co poprawiło wynik dla rywalek na 10:6. Kolejny kryzys przyszedł, gdy na zagrywce pojawiła się Wioleta Szkudlarek. Wówczas wrocławianki uciekły na 15:7. Nie było na co czekać. Grzegorz Wróbel miał wykorzystane oba "czasy", a zatem posłał w bój kapitan, Elżbietę Skowrońską. nic to nie dało. Gedanistki nadal przeciętnie przyjmowały i miały kłopoty ze skończeniem ataków ze skrzydeł. Dlatego set skończył się wstydliwie wysoką przegraną. Gospodynie ostatni punkt zdobyły przy wyniku 10:16! Zagrywką rozbiła je Marta Czerwińska. Czerwińska pozostała przy serwisie także na początku drugiej partii. Gwardia rozpoczęła od prowadzenia 3:0. Od razu o przerwę poprosił trener Wróbel. Nie pomogło. Pierwsza przerwa techniczna nastąpiła przy 2:8. Gedanistki zerwały się do walki od 3:10. Gdy zdobyły cztery punkty z rzędu, o czas poprosił Rafał Błaszczyk. Jednak dopiero wejście Aleksandry Szafraniec zakończyło passę gospodyń. Dzięki zagrywce Tamary Kaliszuk i atakom Ziemcowej udało się dojść na 9:10. Złudzenia na zdobycie seta prysły przy 13:15. Cztery kolejne punkty zapisano na korzyść gwardzistek. Po asie serwisowym Marty Haładyn miejscowy szkoleniowiec przerwał grę. Potem wprowadził na boisko dwie juniorki pod siatkę, ale zagrywką gospodynie nadal gnębiła Kruk. Skończyło się zbiciem w siatkę Skowrońskiej. W trzeciej partii pierwszy czas dla Gedanii nastąpił przy... 1:5. Miejscowe nie radziły sobie z zagrywkami Szkudlarek i Mroczkowskiej. Po stracie kolejnych dwóch punktów miejscowy szkoleniowiec przywrócił do gry Nuszel, ale i tak po chwili była przerwa techniczna (1:8). Dopiero przy 1:11 Mroczkowska pomyliła się z serwisu! Tych strat nie można było odrobić. Tym samym trzy punkty wyjechała z Żukowa do Wrocławia.