MKS Władysławowo idzie na wojnę

Wczoraj do Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim wysłany został list polecony przez działaczy MKS Władysławowo w sprawie ostatniego meczu grupy pierwszej Klasy Okręgowej, rozegranego w Suchym Dębie z Motławą. W treści listu znalazło się kilka zarzutów w stosunku do zawodników i działaczy gospodarzy. Rzadko w rozgrywkach piłkarskich zdarzają się interwencje na tak wysokim szczeblu. Co więc było przyczyną tak ostatecznego kroku działaczy z Władysławowa?
- Czuję się bardzo źle. Po prostu czuję się oszukany - mówił już w poniedziałek po meczu w Radiu Kaszebe, Andrzej Nisiewicz, prezes MKS Władysławowo. - Jak można strzelić w sezonie tylko cztery bramki i nagle w jednym meczu strzelić ich aż osiem. To chyba trochę dziwne, prawda? Najbardziej jednak nie rozumiem jak można nie cieszyć się ze zdobytych bramek, a tak było w tym meczu... - tak mówił o zachowaniu piłkarzy Motławy strzelających gole.
Przypomnijmy, że drużyna MKS Władysławowo przegrała w ten weekend z Motławą Suchy Dąb aż 1:8. Na koniec spotkania goście poprosili o sprawdzenie kart zawodnikom. Sprawdzanie - zdaniem działaczy z Władysławowa - nie odbyło się w taki sposób jak powinno.
- Przede wszystkim każdy z piłkarzy na meczu powinien mieć ze sobą dokument ze zdjęciem - mówi Andrzej Nisiewicz. - Prawie nikt z miejscowych jednak takich dokumentów przy sobie nie miał. Nawet ci, którzy przyjechali samochodami...
Do tego - zdaniem gości - dwóch piłkarzy grających w drużynie Motławy w ogóle nie poddało się weryfikacji.
- Kierownik miejscowej drużyny kazał im spier... - mówią kibice MKS.

Działaczom i piłkarzom MKS nie potrzeba było dużo czasu na dojście do tego kim byli gracze strzelający im bramki w meczu z Motławą. Jak naliczyli, dziewięciu z nich jest zawodnikami czwartoligowej drużyny z okolic Suchego Dębu.

To wszystko i dodatkowo zachowanie sędziego prowadzącego spotkanie, skłoniło działaczy MKS do wstąpienia na wojenną ścieżkę. W przesłanym przez władysławowian pozwie wymienionych zostało aż kilka paragrafów, które ich zdaniem naruszone zostały podczas omawianego meczu. Przedstawiona została także pełna lista nazwisk zawodników - zdaniem działaczy MKS - podszywających się pod piłkarzy Motławy.

- To już nie pierwszy raz, jak jesteśmy w ten sposób oszukiwani. To często stosowany sposób na pokonanie rywali w niższych klasach rozgrywkowych - mówią piłkarze MKS. - W przeszłości sami nie byliśmy święci, nauczyliśmy się tego od trójmiejskich drużyn. Jednak od kilku lat wolimy nawet przegrać, niż zdobywać punkty w nieuczciwy sposób.

Odpis pozwu złożony został do wiadomości także w Pomorskim Związku Piłki Nożnej. Dzisiaj gdańscy działacze wezwali prezesa MKS do stawienia się w siedzibie Związku w najbliższą środę w celu wyjaśnienia złożonego pisma.