W 4 min na prawym skrzydle Klemczyk został zatrzymany przez obrońce Bytovii faulem. Po wrzutce Kuźmińczuka główkował Patalan. Misiura efektownie odbił piłkę, ale trafiła on pod nogi Klemczyka, który z 12 m strzelił celnie, tuż przy słupku. Początek obiecujący, bałtykowcy dominowali na placu gry, aż poczuli się zbyt swobodnie. 25 minuta odmieniła Bytovię, której gra od tej pory była tak dobra, jak ani przez moment w trzech naszych poprzednich spotkaniach. Nie od rzeczy będzie tu jednak dygresja na temat wyrównującego gola, skoro bramki dla biało-niebieskich wzbudzały u przyjezdnych takie zgorszenie. Otóż rzutu rożnego być nie powinno. Arbiter nie zauważył, że Zybert nabił rywala zanim piłka wyszła za linię końcową. Inna sprawa, że korner z 47 min też był naciągany, bo Żemojtel spokojnie zatrzymał futbolówkę na linii. Co nie zmienia faktu, że goście świetnie rozgrywali rogi. W 25 min, w piłkę bitą nisko na krótki słupek nieczysto trafił Klemczyk, a Pietrzyk w tłoku odnalazł się świetnie. Tak samo jak krótko po przerwie, gdy głową skierował piłkę do siatki po tym jak jeden z partnerów sprytnie przedłużył - również głową - dośrodkowanie z kornera. Tak, po rogach i autach na przedpolu Filipa było bardzo gorąco.
Zresztą sama gra była nad wyraz emocjonująca. Na dogodne sytuacje biało-niebieskich (minimalnie niecelna "główka" Patalana w 34 min i strzał Kudyby w słupek z 6 m po akcji "Patiego" w 44 min) Bytovia odpowiadała nie mniej groźnie. Pietrzyk i Paraficz zbyt często znajdowali sposób na gdyńską obronę.
Od stanu 1:2 mecz miał przebieg przewidywalny. Bałtyk - atak, Bytivia - kontry, dobre kontry. Ale już w 50 min powinien być remis. Po rajdzie i dośrodkowaniu Czuka uderzał głową Kudyba, a Misiura zaimponował paradą. W 56 min goście próbowali wyjść z opresji, lecz ich atak zgasił w zarodku Martyniuk i natychmiast posłał prostopadłe podanie nad linią obrony. Dwóch graczy SKS uciekało w tym momencie z wyraźnego ofsajdu. Za to czujny Kudyba ruszył z kopyta z II linii i na skraju "16" przeskoczył rozpaczliwie wybiegającego golkipera. Inteligencja to jedna z najważniejszych zalet piłkarza. Pięknie, że sędzia-asystent dostrzegł to i nie przerwał akcji. Tymczasem już po 120 sekundach i kąśliwym uderzeniu Paraficza Żemojtel, jak "Kot", czyli tata przed ćwierćwieczem, uratował zespół przed nieuchronną - jak się zdawało - kolejną stratą.
W 67 min Kuźmińczuk nie trafił w bramkę z rzutu wolnego pośredniego z 7 m, natomiast 7 minut później - ok. 40 m przed bramką - w piłkę nie trafił Grzesiuk, który chwilę wcześniej zastąpił Klemczyka ("Bambo" sygnalizował kontuzję). Gafa Karola była straszna i taki jej skutek. W sytuacji sam na sam 19-letni Paraficz z zimną krwią pokonał Filipa uderzeniem w długi róg... Trener Jastrzębowski musiał więc pójść na całość i wprowadził trzeciego napastnika (Król). W 81 min Kudyba popędził do prostopadłego zagrania, w polu karnym jeden z obrońców wybił mu piłkę spod nóg. Zdarzenie kontrowersyjne, jednak traf chciał, że na meczu był szef Wydziału Dyscypliny PoZPN i znany obserwator, Eugeniusz Bochan. - To że obrońca trafił w piłkę, nie wyklucza przewinienia - oznajmił. - Decyzja arbitra była zgodna z przepisami.
Na szczęście czwarty, zwycięski gol dla Bałtyku nie wywołał żadnych wątpliwości. Prostopadłe zagranie Widzickiego, Kudyba startuje do piłki równo z obrońcą, wyprzedza go i wzorcowo strzela w kierunku dalszego rogu bramki bezradnego w tej sytuacji Misiury. W 86 min miało być 5:3, jednak, po akcji Patalana, Kudyba przegrał następny pojedynek z Misiurą. Potem jeszcze ryzykowna interwencja Żemojtela na skraju pola karnego (lub nawet za linią "16"), za chwilę również męskie zderzenie Staniosa (mocno ucierpiał) z dwójką gdynian wywołały silne protesty trenera Walkusza. To akurat żadna nowość, bo pan Waldemar zwykł protestować przeciwko wszystkiemu, gdy wynik jest nie po jego myśli. Tak samo jego podopieczni opanowali sztukę wymuszania przerw poprzez "leżakowanie" na murawie. Jednak - gdy przegrywali - ich kolega mógł już cierpieć na trawie. Dzięki takim postawom widowisko zyskuje dodatkowego kolorytu i nabiera ogromnej dawki emocji, tyle, że przychodzi chwila, kiedy należałoby wykazać się konsekwencją. To jednak nieczęsta zaleta krzykaczy. Pomyłki na naszą korzyść - cacy, na korzyść konkurenta - be. Na dłuższą metę to trudne do zniesienia. I słuchania.
1:0 KLEMCZYK (4), 1:1 Pietrzyk (25), 1:2 Pietrzyk (47-głową), 2:2 KUDYBA (56-głową), 2:3 Paraficz (74), 3:3 KUŹMIŃCZUK (81-karny), 4:3 KUDYBA (83)
Sędzia: Necel. Żółte kartki: KUDYBA - Stanios, Paraficz.
BAŁTYK: Żemojtel - Klemczyk (72 Grzesiuk), JARZEMBOWSKI, Martyniuk, ZYBERT - Czuk, Kuźmińczuk, Widzicki, Styn (75 Król) - Kudyba, Patalan. TRENER: Jastrzębowski. Na ławce: Grubba, Litwinko, Stępień, Siemaszko.
DRUTEX-BYTOVIA: D. Misiura - P. Jóźwiak, A. Gaffka, M. Maciejewski, Z. Oblizajek, K. Stanios, S. Pufelski (62 K. Bryndal), P. Łapigrowski (55 G. Kraska), M. Pietrzyk (79 G. Misiura), M. Śmigiel, K. Paraficz.
STATYSTYKI
Bałtyk | Drutex-Bytovia | |
STRZAŁY CELNE | 10 (3/7) | 10 (3/7) |
STRZAŁY NIECELNE | 9 (5/4) | 11 (8/3) |
RZUTY ROŻNE | 7 (3/4) | 6 (3/3) |
SPALONE | 2 (0/2) | 1 (0/1) |
FAULE | 15 (5/10) | 19 (10/9) |